środa, 10 stycznia 2007

Co by było, gdyby..



Wymuszona przez papieża rezygnacja metropolity warszawskiego Stanisława Wielgusa pokazała niezdolność biskupów do samodzielnego uporania się z moralnie nagannym postępowaniem jednego z nich. Cała sytuacja ujawniła jednak nie tylko słabość kościelnej hierarchii, ale także i potęgę mediów. Gdyby nie one, całej sprawy by nie było. Można się oczywiście zastanawiać, kto dał mediom mandat (i jaki - moralny? demokratyczny?) do tak daleko idącej ingerencji w sprawy Kościoła, ale nie o tym teraz chciałem powiedzieć. W ostatnich dniach przed ingresem jednym głosem mówili publicyści "Gazety Polskiej", "Dziennika", "Rzeczpospolitej" a także większość komentatorów zapraszanych do radia (nie wyłączając TOK FM) i telewizji. Ton nadały jednak wspomniane opiniotwórcze tytuły prasowe. W opozycji do głównego nurtu znajdowała się praktycznie tylko "Gazeta Wyborcza" i media związane z o. Tadeuszem Rydzykiem. Czyli myślącymi inaczej byli tylko salonowi i radiomaryjni fundamentaliści, co w sumie nie jest dziwne, bo skrajnościom bardzo blisko do siebie.

Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby publikacja "Gazety Polskiej", ujawniająca prawdę o przeszłości arcybiskupa Wielgusa, ukazała się w innej rzeczywistości medialnej. Tej sprzed jeszcze zaledwie kilkunastu miesięcy, kiedy w kioskach nie było "Dziennika", a spektrum debaty publicznej wyznaczały "Gazeta Wyborcza", jej brukowa mutacja "Nowy Dzień" (poświęciłem tej gadzinówce pierwszy wpis na blogu), TVP Dworaka (czyli telewizja dworska PO), a jeszcze wcześniej Kwiatkowskiego (dworska telewizja SLD), zlisiowiała TVN/TVN24 oraz jakże trafnie określona przez jednego z blogerów "Rzeczpospolita Wyborcza". Całej sprawie ukręcono by prawdopodobnie łeb, a zamiast ożywczego oczyszczenia w Kościele, ukamienowana zostałaby "Gazeta Polska". Być może artykuł by nawet nie powstał, bo redakcja nie dostrzegłaby żadnych szans na jego pozytywny skutek. Nie jest także wykluczone, że gdyby w politycznym otoczeniu nic przez ostatnie miesiące się nie zmieniło, nie byłoby i.. samej "Gazety Polskiej". Tajemnicza, związana z dawnymi służbami specjalnymi, spółka King&King chciała przejąć kontrolę nad tytułem a teraz się z nim procesuje. Czy zatem stał się cud, że skończyło się happy-endem? Czy to po prostu IV RP..


Tagi: ; ; ;

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nie ,to nie IV RZeczpospolita.

Niestety,daleko wciaz do Niej...
i to wcale nie ujawnienie agentow bedzie swiadczylo ze dobrnelismy do
"czworki"...

ckwadrat pisze...

Nie chodziło mi o samo ujawnienie agentów, co o publiczną debatę, która może się przy tej okazji odbyć. W III RP nie byłoby prawdopodobnie ani jednego, ani drugiego.

ckwadrat pisze...

Ps. braki w tej materii musieliby w III RP nadrabiać blogerzy. Ja sam założyłem bloga właśnie dlatego, że nie było praktycznie żadnej przeciwwagi dla salonowej propagandy i chciałem przynajmniej pokazywać jej manipulacje. Dziś wiele politycznych blogów, powstałych w ciągu mniej więcej ostatniego roku, nawet bardzo aktywnych na początku, zawiesiło lub ograniczyło swoją aktywność. Oznacza to, że tradycyjne media wypełniają dziś jednak swoje zadanie. Ale czy tak było jeszcze rok temu?

Anonimowy pisze...

Oczywiscie ze nie bylo i chwala blizniakom za to !

Anonimowy pisze...

Niestety ale to co się ostatnio dzieje w mediach nie wygląda dobrze.
Wcale nie uważam, że media w 4Rp są obiektywne, profesjonalne, bezstronne.
(oczywiscie mówię tu tylko o mediach prawicowych bo lewe uważałem zawsze za be).

Jestem przekonany, że w stosunku do apba Wielgusa okazały się bardzo nieobiektywne.

Anonimowy pisze...

A propos procesu Niezabitowskiej. Proponuję się zastanowić nad następującymi kwestiami:
- byli esbecy jako świadkowie obrony;
- esbecy nigdy nie kłamią, oni tylko decydują co jest prawdą a co kłamstwem.
Nie "zmroziło" teraz was trochę, mimo że zimę w kraju mamy łagodną?

ckwadrat pisze...

=> Pitbu
Choć cała sprawa abp. Wielgusa może z perspektywy wyglądać na "medialną nagonkę", to przecież nie były pomijane racje biskupa. Pomijając nawet fakt współpracy z bezpieką, media przyłapały go na kilkukrotnych kłamstwach, do czego się zresztą sam przyznał. Nie wiem, jakie dodatkowe kryteria obiektywności można by tutaj zastosować.

Pominięto oczywiście to, co abp Wielgus zrobił dobrego dla Kościoła. Nie mogło to jednak mieć wpływu na objęcie przez niego tak ważnego i symbolicznego stanowiska. Takich rzeczy nie można przecież kłaść na przeciwnych szalach. To temat dla historyków Kościoła.


=> Tomek
Mnie nie zmroziło. Taka specyfika sprawy, w której o wewnętrznej działalności SB mogą świadczyć tylko.. jej byli pracownicy. Bo niby kto? Albo biegli historycy, którzy mogą podważyć rzetelność wytworzonych tamże dokumentów.

To że ktoś był ubekiem, nie znaczy, że nie może występować przed sądem jako świadek jednej ze stron postępowania. I nie znaczy np., że będzie składał fałszywe zeznania. Grozi za to przecież odpowiedzialność karna. Jak dla mnie ani to dziwne, ani moralnie czy prawnie wątpliwe.

Anonimowy pisze...

=> ckwadrat

Nie jest moim zamiarem ciebie obrażać, ale uważam że w tej kwestii jesteś bardzo naiwny. Esbek miałby się przynać do tego, że kogoś "złamał" czy zawiązał z nim korzystny układ a ten ktoś miałby się przyznać do tego, że dał się "złamać" albo że zdradzał za kasę? Tak samo mógłbyś powiedzieć że Kiszczak czy Jaruzelski mówią przed sądami samą prawdę i tylko prawdę.

Fantastyka i Groteska pisze...

Trochę późny komentarz ale dopiero teraz zauważyłem :)
Co do mediów to nigdy nie są obiektywne ani uczciwe. Niezależnie czy to IIIRP, czy tzw. IVRP, czy XXRP . Teraz zresztą wiadomo że z Wielgusem nie do końca jest jasna sprawa. Było po cichu prowadzone śledztwo w sprawie sfałszowania podpisu. Sam się zgłosił jakiś UBek. Niezależna ekspertyza potwierdziła fałszerstwo.. Ale o tym już cicho. Mnie razi dlaczego "niezależna" gazeta ujawnia w takim momencie, taką informację, a nie rząd, wywiad etc. Jakieś dziwne standardy tej tzw. IVRP.

Co do sytuacji samej GP to z tego co wiem, to też nie jest tak jasno. Dlaczego w przypadku tej firmy co w nich inwestowała, wszystkie GW, GP, NIE etc krzyczą jednym głosem? I dlaczego ich np. nie zamknęli za żadnego z rządów? Poza tym jak to jest, że wcześniej p.o. redaktora naczelnego GP ich zaprosił do firmy, a później wyzwał od agentów. Nie dziwne? Ten artykuł zdjęty przez p. Sakiewicza, a propos Wierzbickiego mówił o sugestii korupcyjnej..
Chodzi mi o to, że polskie media nigdy nie są uczciwe i obiektywne. I wszystko o czym piszą trzeba filtrować. A o IVRP piszę "tzw." bo nie słyszałem żeby jakieś zmiany w ustawie zasadniczej były. ;)

ckwadrat pisze...

Witoldzie, dziękuję za ten wyważony komentarz. Trudno się z Tobą nie zgodzić.. Nigdy nie uważałem, że jakaś gazeta ma monopol na prawdę. Dlatego tak ważny jest pluralizm, także po prawej stronie.

Przez kilkanaście lat III RP tego pluralizmu odmawiano, czy wręcz z nim walczono. A "prawicowa" mogła być jedna szpalta Halla w GazWybie. Reszta to już był prawie faszyzm. Przez 2 lata rządów Kaczorów, czy jak kto woli IV RP (choć też wcale ta nazwa niespecjalnie mi się podoba - choćby dlatego, że wymyślił ją Śpiewak ;) ten pluralizm zaczął nieśmiało powracać. Ale przed wyborami wielu zaczął on już uwierać (głównie redaktorów "Dziennika") i wracają na utartą, jedynie słuszną drogę, wyznaczoną przez sztab na Czerskiej.

Fantastyka i Groteska pisze...

ckwadrat: Fakt, że okres IIIRP i rządów Prezydenta ChoreKolano i Pierwszej Damy od Bezy był dość monotonny. Ja jestem jednak rozczarowany i "IVRP". W pierwszych wyborach głosowałem, na PiS, wcześniej popierałem K. na prezydenta Warszawy... Następnie z odrazą zagłosowałem na HGW, a w wyborach na PO.
"IVRP" rozczarowała mnie z dwóch powodów: dziennikarze się nie zmienili, nadal popierają zazwyczaj opozycję, jaka by nie była. Z wyjątkiem Wprost... bo Ci zawsze stoją przy władzy... Zobaczysz, że już niedługo ze strony PiS, przejdą na stronę obecnej koalicji.
Po drugie nasi dziennikarze zawsze się boją napisać prawdę. Skrytykują Kwacha za alkoholizm, ale nie za to że jest zdrajcą, bo to już za poważny zarzut.
A "IVRP" mnie rozczarowała bo wg. mnie nie ma zmian.. tylko ludzie się zmienili. Choć jak się przyjrzeć to też nie do końca. Wiesz nie wiem czemu w Polsce się uważa, że jak ktoś "mówi" (zaznaczam mówi tylko), że nie lubi sowietów, to jest prawica, a jak "mówi" cokolwiek innego to już jest lewica... Zawsze myślałem, że tu przede wszystkim chodzi o poglądy na rolę państwa, kształt gospodarki, sposób funkcjonowania społeczeństwa...
pozdr.