niedziela, 17 sierpnia 2008

Rząd na tarczy

Nigdy nie kwestionowałem zasadności zainstalowania amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Jednak moment, w którym zostało parafowane porozumienie przez rząd PO z Amerykanami w tej sprawie był najgorszy z możliwych. Świadczy o matolstwie dyplomatycznym albo nieodpowiedzialności najwyższych lotów. Podpisanie porozumienia w momencie ataku Rosji na Gruzję zdradza, że rząd PO za jedno z państw "zbójeckich", przed którymi tarcza ma chronić USA i Zachód, uważa Rosję. A założeniem tarczy nigdy nie była obrona przed Rosją.

Paniczne finalizowanie umowy z Amerykanami przez platformerskich negocjatorów w czasie najbardziej zaognionego stadium konfliktu Rosji z Gruzją świadczy o kompletnym braku jakiejkolwiek strategii dyplomatycznej w tej sprawie. Ale gdy najpierw rząd wstrzymał porozumienie, bo sondaże mogłyby przysporzyć popularności prezydentowi, to nie dziwi i to, że na dalsze przeciąganie negocjacji w niepewnej sytuacji rząd nie mógł już sobie pozwolić. Czyżby los zemścił się na Platformie za to, że nie zgodziła się na tarczę w dogodnym momencie, gdy namawiał do niej prezydent?

A może moment podpisania porozumienia wybrano także na podstawie sondażu, gdy okazało się, że zdecydowana postawa wobec Rosji może przynieść polityczną korzyść? Może. Tyle tylko, że rząd PO postąpił dokładnie tak, jakby na tarczy antyrakietowej wymalował napis "Od wuja Sama dla Miedwiediewa i Putina. Z pozdrowieniami od Polski". A tego nawet sam wuj Sam nie planował. I ja się nie dziwię, że w TYM momencie niektórzy rosyjscy politycy mogą reagować nerwowo na tarczę. Dlatego za taką sondażową politykę rządu PO przyjdzie prawdopodobnie zapłacić pogorszeniem stosunków z Rosją. Zamieszanie wokół negocjacji w sprawie tarczy pokazuje dobitnie, jak groźne dla Polski są nieodpowiedzialne rządy Platformy Obywatelskiej.