Kryzysu w Kościele ciąg dalszy

Arcybiskup Stanisław Wielgus nie jest już zwierzchnikiem archidiecezji warszawskiej. Stanowiskiem tym cieszył się formalnie zaledwie dwa dni, a do uroczystego objęcia diecezji (ingresu) nie doszło. Papież Benedykt XVI "przyjął rezygnację biskupa", co oczywiście należy rozumieć, jako odwołanie JE z tej funkcji przez Watykan. Zamiast ingresu, odbyła się msza dziękczynna za 25 lat posługi prymasa Glempa. O zmianie wierni dowiedzieli się zaledwie kilkadziesiąt minut przed mszą.
Niestety, niemoralne postępowanie biskupa, które doprowadziło do bezprecedensowego przesilenia w Kościele, nie zostało w żaden sposób napiętnowane. Przeciwnie. Przez prymasa Glempa, który wygłosił homilię, potępiony został IPN - "Dokonał się nad arcybiskupem Stanisławem Wielgusem sąd. Cóż to za sąd na podstawie świstków, dokumentów trzeci raz odbijanych? My nie chcemy takich sądów", a biskup usprawiedliwiony - "..został uwikłany w zależność wobec SB. Abp Wielgus był przymuszony szykanami, krzykiem, wrzaskiem by się włączył w rolę współpracownika.."."św. Piotr nie był ideałem bez skazy, zwłaszcza gdy zaparł się Jezusa. Mimo to Jezus powierzył Piotrowi Kościół".
Mamy zatem do czynienia z podważeniem woli papieża i dezawuowaniem roli IPN oraz pracujących nad sprawą abp. Wielgusa komisji naukowych (w tym jednej kościelnej). Widać także niezdolność nie tylko do oceny niemoralnych czynów (współpraca abp. Wielgusa z SB i jego kłamstwa w ostatnich dniach), ale i nawet nazwania ich po imieniu. A któż, jeśli nie prymas, powinien być w takiej sprawie awangardą? Rano wydawało się, że kryzys w Kościele zostanie dzięki interwencji papieża zażegnany. Niestety, przed nami jeszcze ciąg dalszy..
Tagi: Wielgus; Glemp; Kościół
Komentarze
Boję się jednak, że istnieje wśród hierarchów (kard. Glemp) swoisty pogląd na odbywającą się lustrację (gra polityków nie przynosząca dobra) oraz na zło współpracy z SB. To taki grzech-nie grzech... Byłby to tryumf salonowej filozofii GW i mediów, pod każdym względem (choćby- relatywizowania grzechu donosicielstwa czy bratania się z czerwonymi; albo czynienia z lustracji diabła). Drugim sprawcą mogą być silne wpływy kurialistów i innych umocowanych osób chcących ukryć swoją przeszłość (przypadek Krakowa i omotania księdza Dziwisza). Istnieje ważny argument, podnoszony przez "wstrzymywaczy", a przypomniany w kazaniu ks. Prymasa, że prawdziwi eSBecy ciągle są nietykalni, co kieruje podejrzenia na rozgrywanie sprawy abpa w ramach trwającej faktycznie walki lewizny z Kościołem (to główny argument RM). W takich jednak przypadkach nie powinien on jednak zamykać oczu na prawdę. Kościół nie straci, tracąc na tym stanowisku tego akurat obrońcę wartości konserwatywnych. Boska natura Kościoła tę dziurę "załata".
zeter1
A jeśli chodzi o św. Piotra, to i on "nie był ideałem bez skazy, zwłaszcza gdy zaparł się Jezusa. Mimo to Jezus powierzył Piotrowi Kościół". Tu się zgadzam z prymasem Glempem. Tyle tylko, że św. Piotr nie zaprzeczał temu i nie kazał ewangelistom usuwać świadczących o tym zapisów w Ewangeliach.
Wlasnie przez stosowanie dziwnych zasad co do hierarchii kościelnej cały ten kryzys zaistniał (zwykli ludzie kłamią a oni mijają sie z prawdą). To wina tez tych kalkulacji, tej calej pseudopolityki koscielnej, ktora straszne moze miec konsekwencje dla swiata katolickiego, nie tylko w Polsce!
Dobrze,że mamy takiego papieża który błyskawicznie zareagował (jego też wprowadzano celowo w błąd).
pj
Jeśli przeczytać bez uprzedzeń wszystkie jego oświadczenia to można dojść do wniosku, że prawda nie jest wcale taka porażająca jak to się przedstawia w mediach. Oświadczenia apb. Wielguda są spójne między sobą i rzeczywiście może być tak, że ten człowiek wcale nie był agentem.
Ja właśnie tak zacząłem uważać.
Wydaje mi się, że:
1. Nikomu nie zaszkodził
2. Nie donosił aktywnie i uchylał się od współpracy - czynił ją bezużyteczną
3. Podpisanie lojalki czu też zobowiązania o współpracy nic władzom PRL nie dało - biskup dostał jedynie paszport
4. Nie zdradził Kościoła ani nie został komunistą
5. Nie zrobił dzięki władzy PRL kariery w Kościele
6. Nie zarobił pieniędzy ani nie czerpał innych profitów.
Moim zdaniem SB nic nie zyskała na ogólnych i nic nie znaczących informacjach od abp.Wielgusa.
Warto, by każdy zadał sobie sam pytanie, jak zachowałby się np. będąc w Oświęcimiu gdyby jakiś ss-man kazał polić w piecach zwłoki ofiar - czy też czułby się współwinnym nazistowskich zbrodni.
Życie niestety stawia nas w różnych sytuacjach i czasami niechcący popełniamy błędy.
Uważam, że oskarżanie abpa Wielgusa jest bardzo przesadzone.
Myślę, że jest bardziej ofiarą systemu jaki panował w PRLu niż winnym. Szczerze wątpię w jego winę.
Dokumenty bezpieki świadczą raczej o tym, że w punktach 2, 3, 4, 5 i 6 Twoje nadzieje rozmijają się z rzeczywistością. Nie ma żadnego dowodu tylko na punkt. 1.
No i nie rozumiem zupełnie argumentu o Oświęcimiu. Ks. Wielgus do niczego nie był nakłaniany, nie szantażowano go, nie straszono itd. Jedyne, co mógł stracić to paszport. Gdyby było inaczej, na pewno byśmy się dowiedzieli o tym od samego zainteresowanego..