poniedziałek, 15 maja 2006

Dryf na lewo?

Właśnie opublikowany został sondaż PGB - bodaj drugi sondaż poparcia dla partii politycznych po zmianach w rządzie. To, że PiS jest w nim na pierwszym miejsu (z 32-procentowym poparciem), przed PO (27%) w zasadzie mnie nie dziwi. Wzrost poparcia dla PiS to premia za determinację w dążeniu do zmian w kraju. Ale nie o tym chciałem.. Moje zdumienie wzbudził wysoki, trzeci wynik (aż 18% poparcia) Centrolewu, czyli łączących się na powrót SLD i SDPl. A jeszcze w sondażu PBS sprzed kilku dni, SLD miało tylko 7-procentowe popracie.

Dziwne to, bo przecież niczym się lewica ostatnio nie zasłużyła. Jeśli jest to początek tendencji, może to oznaczać początek końca snów PO o potędze. Choć niewielki spadek poparcia dla PO jeszcze na to nie wskazuje, ale niewykluczone jest to, że część zwolenników Platformy odwróciło się od niej po tym, jak nie chciała ani współrządzić z PiS, ani rozwiązać Sejmu. Niewykluczone jest zatem to, że na tle dryfującej Platformy, SLD zaczęło się jawić jako partia z krwi i kości, zapewniająca swoim wyborcom przynajmniej to, że "do rządzenia to ona pierwsza" (przypominam, że SLD pozytywnie odpowiedziało na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego do rozwiązania Sejmu).

Nie życzę Platformie migracji jej zwolenników do SLD, bo byłoby to złe dla nas wszystkich. Jeśli nie mamy już co marzyć o koalicji POPiS, to musielibyśmy zapomnieć także o skądinąd nienajgorszym podziale sceny politycznej w Polsce na dwa główne skrzydła: jedno PiS, drugie - PO. Choć obawiam się, że jeśli kolejne sondaże zarejestrują podobne wyniki, jak ten PBG, możemy spodziewać się, że Platforma jeszcze bardziej zradykalizuje swoją retorykę. Co oczywiście niczego dobrego nie przyniesie, poza dobrym samopoczuciem liderów PO, wynikającym z cytowania przez salonowe media ich antypisowskich "bon motów".


Tagi: ;

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja bym się wzrostem notowań lewicy nie martwił. Olejniczak z Borowskim są bardziej wyrazistymi rywalami dla PiS niż Tusk i Rokita. Zatem podział polskiej sceny politycznej na dwa silne obozy - konserwatywno-ludowy oraz lewicowy - będzie dla wyborców o wiele bardziej czytelny i zrozumiały. Platforma to partia zużyta, która mimo ogromnego potencjału nie umiała rozsądnie zagospodarować względnego sukcesu wyborczego. Dlatego teraz dryfuje i wcześniej czy później osiądzie na mieliźnie.

Anonimowy pisze...

ja myślę, że dwubiegunowy podział sceny politycznej na PIS i PO byłby moim zdaniem jednak kulawy.

A to dlatego, ze partie, które jeszcze niedawno miały tworzyć koalicję, mają na tyle dużo wspólnych punktów, że wybór między nimi byłby dla społeczeństwa zbyt mało alternatywny.

Dlatego myslę, ze podział na SLD+Borowski a po drugiej PIS, który wchłonąłby część PO (albo odwrotnie) jest znacznie bardziej naturalny.

kurczak

Anonimowy pisze...

Dlatego też, nie chcąc bynajmniej powrótu czerwnonych do zaufania społecznego, mam do zaproponowania bardzo prosty postulat: zostawmy PO we własnym sosie! znęcajmy się nad lewicą, w konflikcie z którą prawica powinna budować swoją tożsamość. Jeśli obóz IV RP zacznie prowadzić zdrową walkę z pogrobowcami PZPR, to i elektorat PO będzie musiał się zdecydować: My czy Oni. Bo takiego tuskowego dryfu nie wytrzymają długo...

http://lear.blox.pl/html

Anonimowy pisze...

poprstu super alternatywe poroponujecie...wybor miedzy socjalstami a socjalistami....poprstu super.

Anonimowy pisze...

Po pierwsze, kto wierzy jeszcze PBSom i OBOPom? :)

Po drugie, jest roznica miedzy SLD, a "lewica" (jak widac rzedu 10% :) )

Po trzecie, PO jest niewiarygodna opozycja, wiec skoro traca to ktos musi zyskiwac.

ckwadrat pisze...

Wspólne skrzydło PiSPO, podczas gdy drugim byłby Centrolew, wydaje mi się anachroniczne i, mam nadzieję, tak samo niemożliwe do spełnienia, jak koalicja POPiS. Już przecież w kampanii wyborczej ani PiS, ani PO, mimo obecnej w tle ich wspólnej koalicji, nie odnosiły się do SLD (wręcz ignorowały Sojuz), lecz do siebie nawzajem. Trudno wyobrazić sobie, że po tych wszystkich kilkumiesięcznych "rozmowach", nawet mimo wzrostu poparcia dla lewicy, zbliżą się nagle do siebie.

Poza tym, teraz PiS-owi Platforma już nie jest do niczego potrzebna. Nie będzie już wobec niej żadnych ukłonów, może być ignorowana przez koalicję. Nie będzie też pewnie żadnych migracji PO->PiS, bo niby po co. Dla większej większości? A osłabianiem Platfromy Kaczyński wyhodowałby sobie o wiele bardziej groźnego wroga w postaci Centrolewu właśnie. A co do zużycia Platformy, to czymże ono jest na na tle skompromitowanego po uszy Sojuzu. PO ma przede wszystkim oderwanych od rzeczywistości liderów, ale jest szansa na ich zmianę (zjazd). Sprawą życia lub śmierci dla PO będzie jednak znaleznie nowej formuły komunikacji z elektoratem, bo chyba wreszcie do nich dotarło, że samym ujadaniem na PiS niczego nie zwojują.

Anonimowy pisze...

ckwadrat: dlatego tez nie mam na mysli kolejnej próby koalicji POPIS tylko raczej wchłonięcie jednych przez drugich...

ckwadrat pisze...

Kurczak - ja też nie myślałem o koalicji. Wydaje mi się, że i na wchłonięcie też nie ma szans. Szanse były, dopóki PiS miał w tym interes (zanim zawiązał koalicję). Teraz byłoby to dla niego już raczej niekorzystne. No chyba, że obecna koalicja zacznie pękać, to wtedy szanse na zbliżnie z PO wzrosną. Ale pewnie wtedy PO znowu zacznie myśleć o samodzielnym rządzeniu i tak wkoło macieju. Myślę więc, że PO i PiS, jako niezależne byty, będą się utrwalać. I ja to uważam za pozytywne, bo nie chciałbym powrotu Sojuzu do władzy.

Anonimowy pisze...

W obecnej sytuacji jako samodzielny byt utrwalać się może tylko PiS. PO swoją ostatnią szansę będzie miała na kongresie. Jeśli nie zmieni liderów albo wspomnianych przez was sposobów komunikowania z ludźmi, ugrzęźnie na długo w pobliżu śmietnika. Wtedy część elektoratu PO przegrupuje się w stronę PiS, a część - wspólnie z PD - zacznie flirt z postkomunistyczną lewicą. Jeśli nawet wzmocni to lewicę, to bym sie tego nie bał. Sytuacja będzie wreszcie klarowna. Koniec z udawaniem przez PO partii prawicowej. Ci, co bronią "systemu" znajdą się po jednej stronie i ci, co chcą go zdemontować - po drugiej.