
Minął prawie tydzień (brakuje tylko poniedziałku) od chwili pojawienia się w kioskach pierwszego numeru
Dziennika - gazety wydawanej przez Axel Springer Polska, wydawcę m.in.
Newsweek Polska i
Faktu. Gazety przygotowywanej do rynkowego debiutu tylko przez ok. pół roku. Dla niektórych aż, bo to pewnie w końcu ładnych paredziesiąt wydań pisanych do szuflady. Dziennik, zanim się pojawił, został okrzyknięty "prawicową gazetą opiniotwórczą", przeciwwagą dla skrajnie lewicowej
Gazety Wyborczej.
Niestety, Dziennik - przynajmniej na razie - nie jest ani prawicowy, ani opiniotwórczy. Skonstruowany jest jak tabloid - podział niektórych kolumn redakcyjnych na 7 szpalt (kolumny ogłoszeniowe
Wyborczej mają chyba mniej szpalt), duże zdjęcia (nawet na całą kolumną - tego nie ćwiczyli chyba nawet w
Fakcie), brak dużych (czytaj poważnych) materiałów. Zamiast nich mnóstwo krótkich informacji w stylu "Dlaczego Rosjanie dopiero pomiędzy trzecim a czwartym toastem zakąszają"... przy czym nie wiedzieć czemu "zakąszają" wybite jest wielka czcionką. W każdym numerze krzyżówka z fotką aktora/ki w środku(!) z hasłami, kóre rozwiązać może uczeń podstawówki. Spory dział Styl - moda, ciekawostki z życia gwiazd filmu, kulinaria itd. No nie,
to nie jest przepis na gazetę opiniotwórczą. Nawet jeśli to wszystko przyprawione jest cotygodniowym (w środy) dodatkiem filozoficznym
Europa (świetnym, ale hermetycznym, bardziej nawet niż hermetycznie literacki był kiedyś
Plus Minus Rzepy). Jakby ktoś nie wiedział, to Europa była wcześniej dodatkiem do..
Faktu. Co ciekawe, redaktor naczelny tego dodatku został naczelnym
Dziennika.
Komentarze od prawa do lewa. Krasnodębski posłużył chyba tylko za listek figowy w pierwszym numerze. Pózniej, czy nawet już od pierwszego numeru, całe spektrum - Olejnik, (Hanna) Samson, Lewandowski, Wałęsa, Biernacki, Rosati, Onyszkiewicz. Wypowiada się też sporo postaci z prawej strony, ale są w zasadzie w mniejszości. Dziennik nie jest zatem tym, czego oczekiwałem. Jako prawicowiec bardzo się zawiodłem. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że być może w Polsce nie ma (jeszcze?) rynku na gazetę prawicową, czego przykładem jest niepowodzenie
Życia z kropką. Nie mówiąc o tym, że nawet tygodniki lekko nie mają, czego przykładem nieśmiertelna (chwała Bogu)
Gazeta Polska i reaktywacja
Ozonu.
Ale oczywiście
Dziennik ma swoje plusy. Świetnie się go czyta. Zupełnie jak (ogląda) wiadomości w telewizji (publicznej).
Wyprany z emocji, czy nachalnej propagandy w stylu Wyborczej. Warte zwrócenia uwagi są informacyjne tytuły, które nierzadko są całymi zdaniami - zupełne przeciwieństwo manipulacyjnych, "copywriterskich" tytulariów
Wyborczej. Neutralne leady, neutralne zdjęcia. No i body tekst
(treść artykułów) bez agorowego zadęcia, pouczania, manipulacji.
Sporo miejca na politykę - sprawozdawczą, nie własną. Dobra i, co ważne, codzienna kolumna o nowych technologiach. Za to wszystko słowa uznania dla redakcji. Szkoda tylko, że nie wiedzą, jak trudno czytać coś takiego, nie boję się użyć słowa - rzetelnego, po tylu latach czytania
Wyborczej.
Na końcu języka mam jednak też to, że
Dziennik być może jest tym, czym w zamyśle Agory miał być
Nowy Dzień - nie szukającym taniej sensacji tabloidem. Niestety, sprzedaż pierwszego numeru
Dziennika wypadła gorzej (o kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy) niż
Nowego Dnia, więc nic dobrego to nie wróży. Trzymam jednak kciuki za
Dziennik i z całego serca życzę mu powodzenia. Już za samo pozbawienie Agory kilkudziesięciu milionów złotych rocznych przychodów (spowodowanej obniżką ceny
Wyborczej) należą mu się brawa.
PS. Uprasza się wydawcę o lepszą kontrolę kolportażu w Zaborowie (gmina Leszno). Dziś (sobota) nabyłem środowe (!) wydanie
Dziennika. Jako że kupowałem większą, weekendową porcję dzienników, o oszustwie sprzedawcy (kolportera?) zorientowałem się poniewczasie.
Update (24.04): Z najnowszych (ale nadal szacunkowych) danych wynika, że sprzedaż pierwszych numerów
Dziennika okazała się jednak lepsza, i to zdecydowanie, niż pierwszych wydań agorowego
Nowego Dnia. W dniu premiery
Dziennik pobił być może
Nowy Dzień o włos (jego sprzedaż wyniosła 380-400 tys. egz, podczas gdy
Nowego Dnia - 398,8 tys. egz.). Średnia sprzedaż
Dziennika od premierowego wtorku do piątku wyniosła już natomiast aż ok. 317 tys. egz, podczas gdy
Nowy Dzień sprzdawał się w pierwszym tygodniu średnio tylko w ok. 225 tys. egz.
Źródło: Wirtualne MediaTag: Dziennik