Na rosyjskich i polskich forach lotniczych zrekonstruowano z dużym prawdopodobieństwem przebieg katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Okazuje się, że przy słabej widoczności dodatkową przeszkodą do lądowania na tym lotnisku jest ukształtowanie terenu, którego elewacja podnosi się na niewielkim odcinku podejścia do pasa o kilkadziesiąt metrów.
Ta specyficzna rzeźba terenu mogła zmylić pilotów posługujących się przyrządami nawigacyjnymi, które mogli mieć do dyspozycji. Głównie chodzi o odczyt wysokości na jakiej znajdował się samolot. Ta swoista pułapka znana jest miejscowym rosyjskim pilotom..
Na rysunku "Majak" to radiolatarnia, "Miesto padienja" to miejsce upadku, zielona linia WPP to próg pasa. Na mapie satelitarnej wygląda to tak:
W wyniku tego niekorzystnego zbiegu okoliczności (mgła i wynoszący się przed pasem teren) samolot znalazł się w pewnym momencie zaledwie kilka metrów nad ziemią. Było to kilkadziesiąt metrów niżej niż powinien i niż zapewne spodziewali się piloci. Zahaczył wtedy lewym skrzydłem o drzewa i inne przeszkody, w wyniku czego przechylił się na lewe skrzydło i zboczył z kursu, wychodząc z osi pasa. Przechył spowodował, że znajdujące się coraz niżej skrzydło zaczęło zahaczać o coraz więcej przeszkód, a w końcu i o samą ziemię w wyniku czego prezydencki Tu-154M uległ katastrofie.
Hipoteza ta wyjaśnia dwie największe zagadki, związane z katastrofą, jakie próbowano rozwiązać od 3 dni - niską wysokość, na jakiej samolot podchodził do lądowania i przechył na lewe skrzydło. Mój opis jest uproszczony, szczegóły można znaleźć tutaj.
1 komentarz:
radość uchodźców
http://polskaprawda-lardarxo.blogspot.com/
Prześlij komentarz