Okazuje się, że katastrofa prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku miała miejsce ponad kwadrans wcześniej, niż czas (8:56 czasu warszawskiego) o którym wiemy praktycznie ze wszystkich przekazów medialnych odnoszących się do tego wydarzenia. Wszystkich z wyjątkiem chyba tylko tej jednej relacji Wiktora Batera z dnia katastrofy dla Polsat News..
Wiktor Bater mówi, że dowiedział się o katastrofie o 10:40 czasu lokalnego (8:40 warszawskiego) i dodaje jeszcze, że to zaledwie "4 minuty po katastrofie". Jak widać na planszy na końcu ktoś zadał pytanie "skąd Bater wiedział o katastrofie 16 minut przed je nastąpieniem". Kiedy pierwszy raz widziałem ten materiał myślałem, że Bater się po prostu przejęzyczył. Jednak nie. Wydaje się, że to my wszyscy byliśmy w błędzie..
Jest bowiem twardy dowód na to, że zegar katastrofy powinien zostać przestawiony. Wypada go tylko potwierdzić oficjalnie. Jak doskonale wiadomo ze zdjęć Siergieja Amielina samolot w ostatnich sekundach lotu znajdował się zaledwie kilka metrów nad ziemią, ścinając drzewa oraz jedną linię energetyczną. Zdjęcia tej zerwanej linii autorstwa Siergieja poniżej:
Na lokalnym smoleńskim forum podano informację, że odczyty w dyspozytorni energetycznej o zerwaniu tej linii są z godziny: 10:39:50 (8:39:50 czasu polskiego). Linia energetyczna nie była pierwszą przeszkodą na ziemi, z którą zderzył się samolot. Od pierwszego zetknięcia z ziemią nie upłynęło jednak więcej niż kilka sekund, więc z dokładnością do minut, rzeczywisty czas katastrofy to 8:39 czasu warszawskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz