niedziela, 11 kwietnia 2010

Ostatnia droga prezydenta Kaczyńskiego do pałacu













Widząc karawan poczułem smutek, że Lech Kaczyński, mój prezydent, jedzie w nim martwy. Ale i złość, że Jego śmierć to przecież tryumf wszystkich tych, z politykami partii rządzącej na czele, którzy odliczali Mu czas do końca Jego kadencji. Najgorsze było jednak uczucie bezsilności, że nic już nie da się z tym zrobić..

Brak komentarzy: