niedziela, 2 sierpnia 2009

Niepodległa Rzeczpospolita Kampinoska 1944-2009

Może przesadzam, ale mam wrażenie, że kolejny rok rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego jest traktowana - żeby użyć militarnego określenia - po najmniejszej linii oporu. Chodzi mi głównie o media, ale i o blogosferę. Z grubsza polega to na patetycznym ślizganiu się po temacie, ograniczaniu się do podkreślania heroizmu Powstańców oraz tragicznego losu mieszkańców Warszawy eksterminowanych przez niemieckich zbrodniarzy. Uwaga siedzących przed ekranami jest koncentrowana na oficjalnych uroczystościach, z których niewiele wynika poza poinformowaniem społeczeństwa, że to rocznica ważnego wydarzenia, a władze i inni oficjele o niej pamiętają i oddają hołd bohaterom. To oczywiście ważne i potrzebne, ale rzecz w tym, co jest oprócz tego.

Przy okazji chciałem wspomnieć o próbie odebrania politykom możliwości uczestnictwa w obchodach 1 sierpnia oraz wałkowanie tego tematu przez wiele dni przed samą rocznicą. Intencja była tu jasna - chciano zneutralizować ewentualne spontaniczne reakcje publiczności na widok polityków z obozu, który Powstaniem Warszawskim jakoś specjalnie się wcześniej nie interesował. Zanim rzecz jasna nie powstało popularne Muzeum a samo Powstania nie stało się w pewnym sensie modne. Rozpętano więc kampanię, mającą wywołać wrażenie, że gdy politycy obecnej władzy będą się w tych dniach na różnych uroczystościach lansować, to nie jako politycy, lecz "gospodarze". Władysław Bartoszewski, nie polityk i nie urzędnik rządowy wysokiego szczebla, dał natomiast wyraźnie do zrozumienia, że politycy - to miano zarezerwowano w tych dniach dla opozycji - siedzą w.. Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale nie o tym chciałem.

Dziwi mnie trochę, że na blogach można w tych dniach poczytać głównie wzniosłe teksty rocznicowe, przypominające wypracowania szkolne na temat "czym dla mnie było Powstanie". Każdy "w klasie" (czytaj: na portalu lub innym punkcie zbornym w internecie) musi oczywiście zabrać głos. Nie jest to rzecz jasna złe, bo w ten sposób utrwala się emocjonalna więź z tym wydarzeniem, utrwala o nim pamięć, po prostu tworzy się mit. Problem tylko w tym, jak długo można operować na takim poziomie ogólności i posługiwać się nie wnoszącymi wiele kalkami.

Najgorsze są dywagacje na temat tego, czy Powstanie było celowe i który z polityków lub - częściej - dowódców Polski Podziemnej jest winny tego, że w wyniku walk wybite zostały resztki polskiej elity, która jeszcze jakimś cudem przeżyła okupację. Rok w rok, wcześniej czy później po godzinie "W", ten temat, zadany jeszcze przez sowiecką, antypolską propagandę, jest przez wielu pracowicie odrabiany. Nie schodzi z czołówek wielu mediów, portali oraz blogów. Po części wynika to z niewiedzy, ale widać też motywy cynicznej prowokacji w celu podgrzania emocji i wywołania zainteresowania danym miejscem.

W tych dniach brakuje mi (choć są oczywiście wyjątki - Godziemba, GRA-FIK) porządnie rozpracowanego historycznego, politycznego czy militarnego podłoża, które pozwoliłoby lepiej poznać Powstanie czy niektórym wręcz.. oswoić się z nim. Bo są tacy, którzy obchodzenia rocznicy wybuchu Powstania sobie nie życzą. I głośno to wyrażają, jak prezydent Stalowej Woli, czy kilka osób siedzących pod warszawską Rotundą ("Powstanie 1944 - siedzenie 2009"). A przecież takich, którzy są co najmniej obojętni jest więcej..



Kilkanaście kilometrów na zachód od Warszawy, we wsi w której mieszkam, flagi nikt (poza mną) wczoraj nie wywiesił. Syrena w remizie nie zawyła. O stanięciu na chwilę na baczność o godzinie "W" nie mogło więc być mowy - gdy w telewizorze słychać było sygnał syreny, wszyscy w zasięgu wzroku siedzieli na tarasach. A nie jest to przeciętna polska wieś. Już sama bliskość Warszawy zobowiązuje, bo przecież wielu mieszkańców to osiedleni tu niedawno Warszawiacy, albo ci co w stolicy pracują i kształcą swoje dzieci.

Co więcej, te tereny wchodziły w obręb Niepodległej Rzeczpospolitej Kampinoskiej - niewielkiego obszaru w głębi Puszczy Kampinoskiej, który znajdował się pod pełną kontrolą oddziałów AK z "Grupy Kampinos". De facto byli to Powstańcy Warszawscy, bo nie dość, że było tutaj zaplecze logistyczne (zrzuty alianckie) i medyczne Powstania, oddziały te walczyły w samej Warszawie (na Żoliborzu), albo wiązały na przedpolu stolicy siły niemieckie oraz stacjonujące na tych terenach oddziały RONA. Uroczystości upamiętniające walki w Puszczy Kampinoskiej, jak i samą tutejszą Niepodległą Rzeczpospolitą mają oczywiście miejsce w późniejszych dniach sierpnia. Jednak ograniczanie się tylko do takich działań powoduje, że tak ważne i interesujące wydarzenia nie są szerzej znane. Urywa się także ich naturalny związek z Powstaniem Warszawskim, a szkoda..

Brak komentarzy: