czwartek, 20 sierpnia 2009
Ministerstwo głupich kroków
Przy czym nie chodzi tylko np. o dane transakcji zawieranych w sklepach czy na aukcjach internetowych, które jak wiadomo nie są wolne od oszustów, czy też stron zawierających treści audiowizualne, których legalna wymiana stoi pod znakiem zapytania. Także - a może przede wszystkim - ma być gromadzona i udostępniana specłużbom treść publikowana na blogach i forach dyskusyjnych oraz prywatna korespondencja prowadzona za pomocą komunikatorów internetowych czy poczty elektronicznej. To nie sen wariata, niestety. Grozi nam totalna inwigilacja, jakiej nie zna jeszcze żaden cywilizowany kraj.
Wprowadzenie takiego kuriozalnego prawa byłoby uderzeniem nie tylko w wolności obywatelskie, jak np. poufność korespondencji czy możliwość zachowania anonimowości. Byłoby także śmiertelnym ciosem w niewielkie, oddolne inicjatywy internautów, jak Blogpress, które takimi mechanizmami kontroli użytkowników nie dysponują nawet na swój użytek i nigdy dysponować nie będą, bo ich cena wielokrotnie przekracza koszty utrzymania samego portalu. Po co to zresztą. Na Blogpressie mamy ograniczone miejsce na serwerze, za który płacimy z własnych kieszeni. Nie możemy pozwolić sobie nawet na zbyt częste robienie kopii zapasowych, czy ich dłuższe przechowywanie, bo trzeba zwolnic miejsce na nowe backupy. Do przechowywaniu danych przez 5 lat musielibyśmy wykupić dodatkowe miejsce, co kosztowałoby więcej niż to, które wystarcza do bezpiecznego działania całego portalu. Dysponujemy także ograniczonymi, bo darmowymi, statystykami odwiedzin. Wymagania MSWiA, o których pisze Rzepa, wymuszałyby zakup komercyjnych narzędzi tego typu o cenie porównywalnej do tego, jaką płacimy za działanie portalu. Natomiast bieżącej i zdalnej kontroli nie wyobrażam sobie inaczej, jak oddanie w ręce specsłużb kont z uprawnieniami administratora, co - oprócz rzecz jasna bieżącej inwigilacji użytkowników - wiązałoby się z udostępnieniem tymże służbom wszelkiej myśli technicznej jaka została włożona w budowę portalu.
Nie wiem do czego zmierza ten rząd i o co mu naprawdę chodzi, ale nie wyobrażam sobie, że można w ogóle myśleć o wprowadzenia takich przepisów. W ich konsekwencji polscy internauci nie dość, że podlegaliby totalnej inwigilacji, to sam Internet zostałby zoligopolizowany przez wielkich komercyjnych operatorów, jak ma to miejsce w przypadku radia i telewizji. Tylko wielkich byłoby stać na wyposażenie witryn w mechanizmy kontroli, o jakich myśli MSWiA.
Ciekaw jestem, czy jeszcze ktoś wierzy w to, co dwa lata temu głosiła Platforma Obywatelska, wspierana ochoczo przez pracowników kilku koncernów medialnych, że to jakoby rząd Jarosława Kaczyńskiego chce wszystkich podsłuchiwać.. podczas gdy nie miał nawet takiego pomysłu. Co wykazały zresztą zarządzone przez samą Platformę śledztwa i komisje śledcze. Teraz mamy już przynajmniej pomysł. Czy pozwolimy na jego realizację?
niedziela, 16 sierpnia 2009
80 czerwonych róż od prezydenta
"Mszą świętą - odprawioną w kaplicy Pałacu Prezydenckiego w Warszawie - uczczono 80. urodziny Anny Walentynowicz.
Mszę w dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - w intencji założycielki NSZZ Solidarność - odprawił ks. Ryszard Umański. W kwietniu 1985 roku - jako kleryk II roku Seminarium Duchownego w Częstochowie - pomagał on uczestnikom głodówki solidarnościowej, w której uczestniczyła Anna Walentynowicz. Wśród zgromadzonych w kaplicy obecni byli m.in. Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz, Zofia Romaszewska i Ryszard Bugaj. [..]
Po mszy odbyła się sesja naukowa poświęcona Annie Walentynowicz w ruchu solidarnościowym. Patronował jej prezydent Lech Kaczyński, który wręczył jubilatce kosz 80 czerwonych róż. Przypomniał też, że Anna Walentynowicz weszła w skład niewielkiej grupy osób, które stworzyły związki zawodowe. Wspominał również seminaria opozycjonistów z robotnikami w jej małym, skromnym, gdańskim mieszkaniu. [..] Podczas konferencji naukowej swoje referaty wygłosili: Antoni Macierewicz, dr Jan Żaryn, dr Sławomir Cenckiewicz, Jan Olszewski i pomysłodawca wolnych związków Krzysztof Wyszkowski."

***
Jedna z wielu legenda, propagowanych na portalu Blogmedia24 głosi, że tej uroczystości by nie było, gdyby nie.. działania zarządu tegoż, czyli Maryli i Franka. Nie żartuję - piszą o tym sami na swoim nieswoim portalu. Dzięki nim Anna Walentynowicz miała jakoby "wyjść z cienia", co zauważył z kolei jakiś "łubudubu" na salonowym blogu "głównego admina BM24 obok Maryli".
A zatem prezydent Lech Kaczyński, premierzy Jarosław Kaczyński i Jan Olszewski, minister Antoni Macierewicz i wielu innych polityków obozu solidarnościowego oraz historyków nie miałoby okazji uczcić legendy Solidarności, gdyby nie akcja "benefis" prowadzona przez władze BM24. Gdyby nie ta para osób "harujących w realu", jak napisał Foxx, zapewne nie byłoby niczego..
Pani Annie życzę 100 lat w tak doskonałej kondycji jak ostatnio, choć niektórzy aktywiści BM24 mieli co do jej formy inne zdanie..
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Polskie Śpiewanie
Tego samego dnia ma odbyć się koncert "Madonny". Niektórzy będą zagłuszać amerykańską skandalistkę. Można jednak wybrać się tam, gdzie przy dobrej, polskiej, patriotycznej i katolickiej muzyce można będzie - jak czytamy na plakacie zapowiadającym koncert - spotkać prawdziwą Madonnę.

niedziela, 2 sierpnia 2009
Niepodległa Rzeczpospolita Kampinoska 1944-2009
Przy okazji chciałem wspomnieć o próbie odebrania politykom możliwości uczestnictwa w obchodach 1 sierpnia oraz wałkowanie tego tematu przez wiele dni przed samą rocznicą. Intencja była tu jasna - chciano zneutralizować ewentualne spontaniczne reakcje publiczności na widok polityków z obozu, który Powstaniem Warszawskim jakoś specjalnie się wcześniej nie interesował. Zanim rzecz jasna nie powstało popularne Muzeum a samo Powstania nie stało się w pewnym sensie modne. Rozpętano więc kampanię, mającą wywołać wrażenie, że gdy politycy obecnej władzy będą się w tych dniach na różnych uroczystościach lansować, to nie jako politycy, lecz "gospodarze". Władysław Bartoszewski, nie polityk i nie urzędnik rządowy wysokiego szczebla, dał natomiast wyraźnie do zrozumienia, że politycy - to miano zarezerwowano w tych dniach dla opozycji - siedzą w.. Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale nie o tym chciałem.
Dziwi mnie trochę, że na blogach można w tych dniach poczytać głównie wzniosłe teksty rocznicowe, przypominające wypracowania szkolne na temat "czym dla mnie było Powstanie". Każdy "w klasie" (czytaj: na portalu lub innym punkcie zbornym w internecie) musi oczywiście zabrać głos. Nie jest to rzecz jasna złe, bo w ten sposób utrwala się emocjonalna więź z tym wydarzeniem, utrwala o nim pamięć, po prostu tworzy się mit. Problem tylko w tym, jak długo można operować na takim poziomie ogólności i posługiwać się nie wnoszącymi wiele kalkami.
Najgorsze są dywagacje na temat tego, czy Powstanie było celowe i który z polityków lub - częściej - dowódców Polski Podziemnej jest winny tego, że w wyniku walk wybite zostały resztki polskiej elity, która jeszcze jakimś cudem przeżyła okupację. Rok w rok, wcześniej czy później po godzinie "W", ten temat, zadany jeszcze przez sowiecką, antypolską propagandę, jest przez wielu pracowicie odrabiany. Nie schodzi z czołówek wielu mediów, portali oraz blogów. Po części wynika to z niewiedzy, ale widać też motywy cynicznej prowokacji w celu podgrzania emocji i wywołania zainteresowania danym miejscem.
W tych dniach brakuje mi (choć są oczywiście wyjątki - Godziemba, GRA-FIK) porządnie rozpracowanego historycznego, politycznego czy militarnego podłoża, które pozwoliłoby lepiej poznać Powstanie czy niektórym wręcz.. oswoić się z nim. Bo są tacy, którzy obchodzenia rocznicy wybuchu Powstania sobie nie życzą. I głośno to wyrażają, jak prezydent Stalowej Woli, czy kilka osób siedzących pod warszawską Rotundą ("Powstanie 1944 - siedzenie 2009"). A przecież takich, którzy są co najmniej obojętni jest więcej..

Kilkanaście kilometrów na zachód od Warszawy, we wsi w której mieszkam, flagi nikt (poza mną) wczoraj nie wywiesił. Syrena w remizie nie zawyła. O stanięciu na chwilę na baczność o godzinie "W" nie mogło więc być mowy - gdy w telewizorze słychać było sygnał syreny, wszyscy w zasięgu wzroku siedzieli na tarasach. A nie jest to przeciętna polska wieś. Już sama bliskość Warszawy zobowiązuje, bo przecież wielu mieszkańców to osiedleni tu niedawno Warszawiacy, albo ci co w stolicy pracują i kształcą swoje dzieci.
Co więcej, te tereny wchodziły w obręb Niepodległej Rzeczpospolitej Kampinoskiej - niewielkiego obszaru w głębi Puszczy Kampinoskiej, który znajdował się pod pełną kontrolą oddziałów AK z "Grupy Kampinos". De facto byli to Powstańcy Warszawscy, bo nie dość, że było tutaj zaplecze logistyczne (zrzuty alianckie) i medyczne Powstania, oddziały te walczyły w samej Warszawie (na Żoliborzu), albo wiązały na przedpolu stolicy siły niemieckie oraz stacjonujące na tych terenach oddziały RONA. Uroczystości upamiętniające walki w Puszczy Kampinoskiej, jak i samą tutejszą Niepodległą Rzeczpospolitą mają oczywiście miejsce w późniejszych dniach sierpnia. Jednak ograniczanie się tylko do takich działań powoduje, że tak ważne i interesujące wydarzenia nie są szerzej znane. Urywa się także ich naturalny związek z Powstaniem Warszawskim, a szkoda..