To właśnie m.in. Trinity, Morfeusz i Neo, zamiast ułudy, produkowanej przez komputery Matriksa, wybrali odartą z przyjemności, ponurą rzeczywistość i śmiertelnie niebezpieczną walkę z systemem. Jak można zatem głównym restauratorom postkomuny dawać twarze walczących z "systemem"?! Przecież np. rola agenta Smitha, głównego ochroniarza Matriksa, jest wręcz specjalnie napisana dla ministra Ćwiąkalskiego. Na szczęście politycy Platformy również musieli nie oglądać filmu. Poczuli się bowiem obrażeni tą metaforą. Zamiast za nią podziękować, Chlebowski na kontrkonferencji pluł tylko przedawkowanymi pigułkami i generalnie wszystko kojarzyło mu się z "Seksmisją".
W pierwszej chwili chciałem pojechać po Kamińskim i Hoffmannie jak po łysych kobyłach za nieuprawnione porównanie. Przecież liczba osób, które obejrzały Matriksa jest zapewne niemała, więc błędy w "obsadzie" mogą dużo (politycznie) kosztować. Uratowali się jednak tym, że przeprowadzili konferencję spokojnie, na luzie, bez zacietrzewienia. Jeśli PiS chce "odzyskać" młodych, właśnie taki wizerunek powinien prezentować i takim językiem powinni mówić jego politycy. Tylko więcej dbałości o szczegóły..

foto: Kris
PS. Okazuje się, że Mariusz Kamiński oglądał na pewno Matriksa, bo to jego.. ulubiony film. Wygląda więc na to, że podszedł "tylko" do prezentacji zbyt na luzie. Jeśli jednak przywołuje się symbolikę popkultury trzeba to zrobić właściwie, bo inaczej wygląda to na kompletne niezorientowanie w temacie, a co gorsza można zrobić prezent konkurencji.