niedziela, 1 października 2006
Teraz My z Watergate
Jeszcze nigdy w polskiej polityce nie wylano tylu kubłów pomyj i nie rzucono tylu nie mających materialnych podstaw oskarżeń, co w ostatnich kilku dniach. Stało się to udziałem opozycji, korzystającej z tuby propagandowej, ale i aktywnego wsparcia przychylnych sobie mediów (głównie Gazety Wyborczej, TOK FM i TVN). Parafrazując Gazetę Wyborczą można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z prawdziwym spektaklem nienawiści. Dwa nagrania z ukrytej kamery, w których pisowscy ministrowie w nieskrępowany sposób prowadzili rozmowy z Renatą Beger nad zawiązaniem sejmowej większości, uznane zostały przez niektórych (mających jednak na ogół duży wpływ na kształtowanie opinii) za korupcję, w wersji light - za "korupcję polityczną", a PiS za ugrupowanie niczym nie różniące się od SLD (bodaj największa obelga, jaka mogła spotkać to pierwsze ugrupowanie). Nagrania przyrównano do afery Rywina, z tym że to skazana wyrokiem sądu za oszustwo wyborcze Renata Beger stała po jasnej, oświeconej stronie sceny politycznej, a PiS po tej ciemnej, bo trzymającej władzę. Begergate miało już nawet pogrzebać cały projekt IV RP.
Choć "salon" używał najcięższej amunicji, to znamienne jest, że już po paru dniach, które miały "wstrząsnąć Polską", z nadmuchanej afery niewiele zostało - pękła niczym bańka mydlana. Jakże groteskowo brzmią teraz, choć jeszcze trzy dni temu wydawały się groźne, apele liderów PO o natychmiastową dymisję rządu i samorozwiązanie parlamentu a także próby wyciągnięcia otumanionych ludzi na ulice. Okazało się, że choć salonowe autorytety na "taśmach prawdy" widziały korupcję, to eksperci nie związani z jedynie słusznym oglądem rzeczywistości - zaledwie negocjacje polityczne. Negocjacje, w których co prawda język może do salonowego nie należał, ale mające przez to posmak (dla ogółu widzów być może nieco za ostry) politycznej kuchni i prawnie całkowicie dozwolone. Więcej - gdyby takich rozmów nie można było prowadzić, oznaczałoby to, że rządzić nie mogą koalicje. Cóż bowiem się podczas takich rozmów oferuje, jeśli nie stanowiska w rządzie, czy miejsca na listach wyborczych. Zgadzam się z jednym - rozmowy prowadzono z kimś, kto nie miał ku temu kompetencji, jak również nie miał ich na to, aby zająć stanowisko sekretarza stanu w ministerstwie rolnictwa, co było przedmiotem negocjacji. Jak jednak wynika z zapisu rozmów, Adam Lipiński stwierdził wyraźnie, że Jarosław Kaczyński nie brał tego w ogóle pod uwagę.
Bodaj największą histerię wywołała propozycja dotycząca możliwości tymczasowego przejęcia przez Kancelarię Sejmu zobowiązań posłów Samoobrony, wynikających z podpisania przez nich weksli za używanie logo Związku Zawodowego Samoobrona w kampanii wyborczej. Nie jestem w stanie oczywiście przesądzić o tym, że wykupienie weksli byłoby tymczasowe, jak to optymistycznie założył Adam Lipiński. Byłoby to bowiem równoznaczne z wygraniem procesu, który by te weksle delegalizował, co zresztą jasno dał do zrozumienia, powołując się na opinię Zbigniewa Ziobry. Z tego co wiem, jest to możliwe, bo pod przykrywką opłaty za logo, weksle ukrywają inną, rzeczywistą czynność, a to jest mocna podstawa do ich obalenia (dywagacja te zostawmy jednak prawnikom). Mogę natomiast z całą pewnością stwierdzić, że utworzenie sławnego już funduszu wekslowego byłoby przedmiotem publicznej dyskusji, więc w samym fakcie ujawnienia tego pomysłu nie ma nic nadzwyczajnego, a już na pewno korupcyjnego. PiS awansem oberwał zatem za coś, co oczywiście chluby (i zapewne poparcia) by mu nie przyniosło, ale dzięki prowokacji TVN i Samoobrony oberwał podwójnie, z czego przynajmniej raz (za sam fakt "ujawnienia") niezasłużenie.
"Afera taśmowa" przyrównywana była przez niektórych komentatorów do znanej chyba wszystkim afery Watergate. Jak się jednak okazuje - znanej chyba tylko z samej nazwy. W Watergate dziennikarze (też dwóch) Washington Post ujawnili pozaprawne działania sztabu Nixona w kampanii prezydenckiej. Nomen omen - głównie chodziło o podsłuchy, które przez zwolenników Nixona miały zostać założone Demokratom. Efektem kolejnych publikacji Boba Woodwarda i Carla Bernsteina, których bazę stanowiły informacje z anonimowego źródła (wysokopostawionej osoby w prezydenckiej administracji, nazywanej przez dziennikarzy "Głębokim Gardłem"), było powołanie komisji senackiej i zmuszenie Nixona do dymisji.
Co mamy u nas? To.. dziennikarze zakładają podsłuchy. Nie byłoby w tym jednak nic zdrożnego (w końcu czwarta władza także w ten sposób kontroluje polityków), gdyby nie fakt, że Sekielski z Morozowskim opowiadają się po jednej ze stron sceny politycznej, organizując razem z nią prowokację przeciw innej. Dziennikarze przyznali się (prawdopodobnie ze strachu przed komisją śledczą), że sami zwrócili się z propozycja do władz Samoobrony o możliwość nagrania ich rozmów z politykami PiS. To tak, jakby Woodward i Bernstein w porozumieniu z Demokratami założyli podsłuch w ich pokojach w hotelu Watergate i nagrali ich rozmowy z członkami Komitetu Reelekcji Nixona. To by dopiero była "afera"..
Foto powyżej: Kompleks Watergate, w którym mieściła się siedziba sztabu wyborczego Partii Demokratycznej.
Aktualizacja (3.10): Jak wynika z artykułu, opublikowanego w najnowszym wydaniu Gazety Polskiej, sekretarz programowy telewizji TVN Milan Subotić (zajmujący się m.in. programami publicystycznymi, w tym "Teraz My"), był współpracownikiem WSI, a wcześniej wojskowych służb specjalnych PRL. Oficerem prowadzącym Subotić’a był Konstanty Malejczyk, który jest obecnie doradcą Samoobrony.
Powinienem w zasadzie zmienić tytuł notki na "Teraz My z WSI". A jak się fajnie skanduje: "Te-raz my, z wu-es-i". To tak na sobotę.. ;)
Tagi: polityka; dziennikarstwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
Dobre podsumowanie tej mydlanej afery. kp
ten się nie myli, kto nic nie robi. Nie są to rzeczy, które wpłynęłyby na moją decyzję o zmianie popieranej partii. Czyli głosuję na PiS.
Wiecej stasinskich i żakowskich w telewizjach tym lepiej dla PiSu. A o tych cztereh dziennikarzach z TVN ( 1 morozowski, siekielskix3) szkoda pisać.
Tak jak niegdys Trybuna Ludu tubą dla PZPR
tak teraz TVN, GW, Tok-FM tubą dla "centro-lewicy"
To nie są profesjonalne media jak np. brytyjskie BBC.
Zamiast faktów podają półprawdy i naciągane komentarze.
Współczuję tym dziennikarzom, którzy dla kasy muszą sobie tam malować buzie na czerwono i gadać na wizji to co im szefostwo każe.
Ale pewnie to sie skończy. W końcu ludzie przestaną oglądać zajadłe TVN a GW będzie czytać tylko garstka czerwonych.
Ja chciałem tylko dodać, że Komorowski (dzisiaj "mimochodem" chwalący się pokrewieństwem z Borem-Komorowskim) uznał afere taśmową za o wiele poważniejszą od Rywina.
Rywina-no to chyba kpina!
Nawet prawnicy nie uznali tej afery za wykoczenie, w sensie złamanie prawa.
Poza tym, przecież PO początkowo sama chciała negocjować z PiSem przy włączonych kamerach. Więc po co się teraz wścieka. Tak to wygląda w rzeczywistości. Negocjcje polityczne to nie spory na idee, piękne słowa a kwestia wymiernych korzyści.
P.
Obłuda i bezsilność.
Chęć złapania choćby maleńkiego oczka, tyle czasu, a tu żadnej afery...
A trauma pourazowa trwa...
A doły upominają się o rządenie, zaczną lada moment rozliczać...
A dzień za dniem, tydzień za tygodniem lecą, mija rok i nic...zero władzy
W tej sytuacji z białego zrobi się czarne. Bo to polityka.
Kolejność prawidłowa:
Przychodzi polityk do dziennikarzy z informacją. ci by była wiarygodna lub by zdemaskować "cos tam" zakładają podsłuch -normalne
tu sytuacja była inna.
dziennikarze idą do polityka (Beger) i proponują jej udział w "akcji" z podsłuchem - to jest manipulacja.
ZoMo ot co.
No i mamy rozwiązanie zagadki.
Milan Subotić, sekretarz programowy TVN, współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL - wynika z ustaleń komisji weryfikacyjnej WSI. Subotić doradza przy akceptacji programów publicystycznych TVN. Jednym z nich jest program „Teraz My”. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera.
http://www.gazetapolska.pl/?module=messages&message_id=94
Dokładnie. Właśnie przeczytałem o tym u Galby. Nie doceniłem chłopaków z "Teraz MY". "Nobilitowałem" ich kontekstem Watergate, a ci są po prostu ze WSI..
Tu link do artykułu w Gazecie Polskiej na ten temat.
ps. Powinienem zmienić tytuł notki na "Teraz My z WSI" ;)
No i wyszło szydło z worka. A to pewnie dopiero tylko początek. Zybertowicz w weekendowym Dzienniku mówił, że współpracownikami WSI byli dziennikarze z pierwszych stron gazety. kp
"Zybertowicz w weekendowym Dzienniku mówił, że współpracownikami WSI byli dziennikarze"
Zybertowicz to agent PiSu - taką oto próbkę ataku saloniku warszawskiego zaprezentował dzisiaj Bratkowski w TVN24.
Ładnie się chłopcy z ITI bronią.
O rany, co za propaganda. Lubie czasem poczytac i skomentowac artykuly osob o innych pogladach politycznych, ale to co tu przeczytalem wola o pomste do nieba.
Wiec, by nie przedluzac przedtsawie moja wizje tego co zobaczylem, bo moze inne wydarzenia komentujemy? Kto wie, byc moze do mnie dociera juz tylko propaganda sfabrykowana przez Uklad, a ja biedny zostalem otumaniony przez wszeobecnych agentow?
Ministrowie rzadu proponowali objecie waznego stanowiska w zamian za dodatkowy glos na sali sejmowej.
Czy takowe praktyki sa czyms nowym i szokujacym? - oczywiscie, ze nie sa niczym nowym. Tylko idiota wierzy w to, ze polityka jest czysta. Szokujace sa jednak reakcje na zaistniale wydarzenia. Reakcje rzadu, ktore pokrywaja sie z powyzszym postem.
Otoz wlasciwie NIC SIE NIE STALO.
To noramalne zachowanie w polityce.
Tak samo norma jest, ze niektore stacje paliw rozcienczaja benzyne, niektorzy biznesmeni ukrywaja dochody, a lekarze przyjmuja dowody wdziecznosci pacjentow. To wszystko norma.
Korupcja? Oczywiscie, ze nie - stanowisko nie jest w koncu korzyscia majatkowa, bynajmniej nie chodzi tu tez o wladze i uposazenie sekretarza stanu, bo przeciez pani B. chcial tylko pomoc swoja dzialalnoscia polskiej wsi.
To sa oczywiscie najzwyklejsze w swiecie negocjacje polityczne. To samo co zawieranie koalicji z inna partia, w koncu po to sie zawiera koalicje, zeby wladza sie dzielic.
Nieprawda jest tez, ze w naszym budzecie brakuje pieniedzy, wiec pomysl utworzenia funduszu, ktory molgby wykupywac weksle poslow jest swietna i etycznie poprawna koncepcja. W kocu bowiem panstwo powinno sie opiekowac swoimi obywatelami, a zadluzenie czlonkow SO jest najwyzsze w sejmiie, wiec logiczne, ze to oni sa najbiedniejsi i nalezy ich wesprzec finansowo.
No i wreszcie ostateczne zdemaskowanie wroga. WSI, Uklad i agenci. Atak zostal perfekcyjnie zaplanowany i wykonany z precyzja godna Jamesa Bonda. Nie od parady jednak nasz rzad posiada najlepszych sledczych od tropienia Ukladu. Nie z nami te numery Bruner - chcialoby sie dodac.
Wkrotce wyjdzie na jaw, ze cale wydarzenie z pokoju hotelu poselskiego zostalo zmontowane w jakims studiu TVN-u.
ale ale. musze juz konczyc, wlasnie przyszedl moj oficer prowadzacy.
zegnam wiec i zycze powodzenia w tropieniu Ukladu.
czolem Towarzysze
Prześlij komentarz