niedziela, 6 grudnia 2009

Mój pierwszy Nordic-Walk

Od kilku lat myślałem o kupnie nart biegowych. Powstrzymywał mnie brak śniegu i nadmiaru funduszy. Wydanie prawie tysiąca złotych po to, aby użyć sprzętu przez miesiąc, w porywach dwa w roku nie wchodziło w rachubę. No więc, skoro nie mogą być narty, to może same kijki? Chodzi oczywiście o kijki do uprawiania tzw. Nordic-Walkingu, którą to formę rekreacji uprawia w Skandynawii bardzo wiele osób. Co jest zresztą zrozumiałe, bo jeżdżą tam dużo na nartach.

W Polsce o Nordic-Walkingu dopiero zaczyna być słychać. Ktoś, kto mieszka nieopodal lasu jak ja nie mógł nie zauważyć zwiększającej się z miesiąca na miesiąc liczby osób chodzących z kijami. Nie ukrywam, że kiedy je pierwszy raz zobaczyłem jakieś dwa lata temu, to myślałem, że to jakaś forma lasek dla osób z problemami z kręgosłupem. Jednak osób takich spotykałem coraz więcej, i choć nie byli to ludzie młodzi, to zaczęło mi to już wyglądać niemal wyczynowo. Wszyscy zasuwali bowiem z tymi kijkami jak małe samochodziki.

Zerknąłem więc z miesiąc temu do Internetu, gdzie o Nordic-Walkingu aż huczy. W końcu to niezły biznes, bo kijki można sprzedać przecież niemal każdemu i to w każdym wieku. Wydatek jednak niewielki, więc postanowiłem, że spróbuję i ja. Nastawiony byłem sceptycznie, bo w końcu mam za sobą parę lat chodzenia na siłownię, kung-fu i tym podobnych rzeczy ;), a tu nagle miałbym wziąć do rąk dwa niepozorne, leciutkie kijki. Co gorsza, niektórzy mówili, że to.. "kijki dla seniorów". Za seniora się jeszcze co prawda nie uważam, ale na siłownię to już mi się chodzić za bardzo nie chce, i a kasy by mi było szkoda. A ponieważ znam ścieżki, gdzie żaden z wyczynowców mnie nie zobaczy, więc postanowiłem zakupić to jedyne niezbędne do uprawiania tego sportu akcesorium. Kupiłem nawet takie lepsze kijki z włókna węglowego, teleskopowe (o regulowanej płynnie długości), z dodatkowymi końcówkami (kopytkami jak to się tutaj nazywa) na utwardzone nawierzchnie oraz na kołnierzykami na śnieg. Ale nawet taki full wypas kosztował mnie w sumie raptem.. 160 zł.

Mam już za sobą dwa kilkukilometrowe spacery i jestem pod wrażeniem. Ponieważ na dłuższe spacery z psem chodzę mniej więcej tą samą trasą (na około Gudzowatego i jednostki wojskowej w Mariewie - ok. 10 km) , to miałem idealne porównanie, jak wygląda spacer bez i z kijkami. O ile bez kijków można się zasapać i dobrze jest zrobić jeden postój, to z kijkami nie. O ile bez kijków czuć po całym spacerze nogi i kręgosłup, to z kijkami nie. Jedyne co czułem po Nordic-Walkingu, to były.. ręce (szczególnie pracują tricepsy). Jednym słowem to był też spacer dla rąk. Ale nie tylko, bo już po drugim spacerze, czułem też, jak pracują inne mięśnie górnej partii ciała. O zaletach Nordic-Walkingu można poczytać w wielu miejscach. Polecam go wszystkim i udaję się na mój trzeci Nordic-Walk.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dzieki za ciekawy blog

Anonimowy pisze...

dlaczego nie:)

Anonimowy pisze...

bardzo ciekawe, dzieki