Czy to tylko przypadek, że w ciągu tygodnia już trzeciemu członkowi rządu zagrożono postawieniem przed Trybunałem Stanu? Po premierze Kaczyńskim i Antonim Macierewiczu przyszła kolej na ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego - Zbigniewa Ziobrę. Sędzia Medyk groził TS premierowi w przypadku, gdyby powołał komisarza w Warszawie (do czego premier będzie miał oczywiście pełne prawo). Niektórzy publicyści przed TS postawiliby najchętniej Antoniego Macierewicza za rozwiązanie 17 lat po odzyskaniu niepodległości(!) postubeckich struktur w wojskowych służbach informacyjnych, niekontrolowanych przez nikogo, no może z wyjątkiem GRU, przez które ludzie z tych struktur byli szkoleni i z którymi prowadzili interesy, a informacje o rosyjskich szpiegach odkładali ad acta. Gwoździem do trumny Macierewicza ma być raport, dzięki któremu ludzie z tych struktur nie będą mieli już nigdy szansy na odbudowę swoich wpływów, bo zdjęto z nich czapkę niewidkę, ogłaszając publicznie ich nazwiska.
A co podobnie "strasznego" uczynił nagle polski Giuliani? Przecież Ziobrę znaliśmy do tej pory z bezpardonowej walki z przestępcami, jak również z koteriami w samym wymiarze sprawiedliwości, a nie jako kogoś, kto sam łamałby prawo.. Prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień chce postawić przed TS ministra Ziobrę za rzekome złamanie konstytucyjnego domniemania niewinności (art. 42 Konstytucji RP). Powodem mają być słowa o doktorze G. po jego aresztowaniu, wypowiedziane przez ministra sprawiedliwości podczas konferencji prasowej. Czy Ziobro faktycznie złamał tę jedną z podstawowych zasad państwa prawa? Inaczej mówiąc, czy Ziobro, uprzedzając proces karny i wyręczając niezawisły sąd, przesądził o winie prawdopodobnie jednego z największych łapówkarskich wirtuozów polskiej służby zdrowia?
Moim zdaniem oczywiście nie. Podczas konferencji nie było mowy o tym, że G. jest winny zarzucanych mu czynów. Przecież oczywiste jest, że po zgromadzeniu materiału dowodowego i przedstawieniu zarzutów (w tym celu zorganizowano konferencję) sprawa trafi do sądu i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie próbował wywierać jakichkolwiek nacisków na sąd. Z zapisu konferencji widać wyraźnie, że Ziobro przedstawia konkretne zarzuty i podaje stosowne artykuły kodeksu karnego. Wystarczyło jednak wyrwać jedno zdanie z tego prawniczego kontekstu ("Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie."), czyli takie, które nie zaczyna się od zarzut, a nie kończy się na art. kk żeby opinii publicznej ogłosić, że oto mamy do czynienia ze złamaniem Konstytucji i Ziobrę (zapewne do spółki z Kamińskim) należałoby postawić przed TS. Cała sprawa pokazuje, pod jak zmasowanym ostrzałem znajduje się obecny rząd. Okazuje się, że prokurator generalny nie może publicznie sformułować zarzutów wobec domniemanego łapówkarza a być może i zabójcy, żeby nie groziło mu postawienie przed Trybunałem Stanu.
Że zamieszanie związane z aresztowaniem G. jest czysto polityczne pokazują poboczne wątki sprawy. Przy okazji podważone bowiem zostało nawet jedno z podstawowych praw organów ścigania. Przez media i blogi przetaczają się wypowiedzi zatroskanych losem przestępców komentatorów, czy policja powinna zakuwać w kajdanki doktora G. czy nie. Miała do tego pełne prawo! Skoro G. był zatrzymywany w miejscu publicznym, na swoim terenie, dlaczego zatem jej tego prawa odmawiać. W myśl logiki prezentowanej przez zatroskanego o Konstytucję Stępnia oraz zatroskanych o prawa przestępców komentatorów, można by, zgodnie z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności, nie skuwać w kajdanki i nie przetrzymywać w areszcie nikogo, komu zostaną "tylko" postawione prokuratorskie zarzuty. W końcu, dopóki sąd nie wyda prawomocnego wyroku (po zakończeniu całej wieloinstancyjnej procedury odwoławczej), należy każdego traktować jak osobę niewinną..
Tagi: Ziobro; polityka; prawo; Konstytucja
6 komentarzy:
Sam Stępień złamał konstytucję mówiąc że Ziobro złamał konstytucję. Prezes TK pożera własny ogon. kp
Muszę przyznać, że Kaczyńscy też po części wpadli we własne sidła. Żeby daleko nie szukać, powołali bliskiego sobie jak się wydawało prezesa TK. Po raz pierwszy jednak bez tytułu naukowego (dotychczasowi prezesi i wiceprezesi byli profesorami). No więc skoro takiemu zachciało się nagle wybić na salonową "niepodległość", trudno spodziewać się po nim wysokiego poziomu "zarzutów". Jak się okazuje, ze wszystkiego można zrobić zarzut, jeśli jest to tylko wymierzone w PiS.
Rozmawiałem swego czasu ze Stępniem w jego ministerialnym wtedy gabinecie i nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. No cóż, dla mnie jego mit upadł wczoraj definitywnie.
proszę spojrzeć na reakcję tak zwanego "środowiska" lekarskiego.
"stała sie rzecz straszna (sposób aresztowania) to będzie z niekorzyścią ...itp, etc.
czyli Samson bis.
Psycholog
Obrona środowiskowa to jedno. To normalka. Nie są od tego wolni ani sędziowie, ani lekarze, ani księża. Najgorsze jest jednak to, co robią niektórzy dziennikarze i politycy - że można sprzysiężyć się z samym diabłem (G.), jeśli tylko można w ten sposób przyłożyć PiS-owi.
Zgadzam się, że Stępień przesadził - a w zasadzie nawet chyba nadużył - bo chociaż słowa Ziobry były bardzo niestosowne, nie stanowią o naruszeniu konstytucji i konieczności postawienia go przed TS.
Co innego gdyby Pan Minister naciskał na podległe mu organy w celu udowodnienia tego czy tamtego, ale za to też raczej prokurator a nie TS.
Natomiast rzecz jasna Macierewicz przed TS powinien stanąć, podobnie jak jego mocodawcy - Premier i Prezydent - ponieważ sposób załatwienia sprawy raportu to jest skandal do sześcianu. Miało być rozformowanie służby a doszło do ujawnienia naszej agentury działającej za granicą, do spalenia nazwisk, do wskazania metod działania.
Co do tego czy ci goście byli szkoleni przez GRU czy przez CIA: nieważne jakiego koloru jest kot, byle myszy łapał. Sam w sobie fakt przejścia szkolenia w Moskwie nie jest ważny; powiem nawet, że powinno nam zależeć na ludziach, którzy mogą coś powiedzieć o metodach pracy Rosjan.
Lojalność przede wszystkim, ale ta zasada powinna obowiązywać wszystkich. Obawiam się, że Macierewicz zaczyna się zachowywać jakby jego nie obowiązywała.
Olgierd, pomijając, że raport według mnie nie jest oczywiście żadnym skandalem, bo tylko w ten sposób można przerwać ewentualny powrót jako agentury negatywnie zweryfikowanych osób, chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół. Szkolenie przez GRU nie jest takie niewinne jakby się mogło wydawać. Podczas tegoż można wiele dowiedzieć się o tych, co są szkoleni a następnie wykorzystać przeciwko nim. Moim zdaniem tacy ludzie bezwzględnie nie powinni być kadrowymi pracownikami służb specjalnych. Nie wykluczając ich ewentualnej współpracy jako konsultanci.
Prześlij komentarz