Antidotum na telewiznę

Zapewne wybór Bronisława Wildsteina na stanowisko prezesa TVP nie odbył się bez zgody Jarosława Kaczyńskiego, z którym zresztą Wildstein rozmawiał w cztery oczy w przedddzień nominacji. Czy oznacza to, że po raz kolejny "grozi" nam telewizja publiczna w tym zwulgaryzowanym znaczeniu, osiągając swoje apogeum za prezesury Roberta Kwiatkowskiego? Kiedy, jak pod przysięgą zeznała prowadząca Wiadomości TVP1 Jolanta Pieńkowska, obowiązywała partyjna (SLD) cenzura! Myślę, że nie. I to nie tylko dlatego, że, jak przyznał sam Wildstein, z wieloma politykami jest "na ty", a z Jarosławem Kaczynskim akurat nie. Wildstein to bowiem zupełnie inna osobowość, niż te, które do tej pory rządziły na Woronicza. Już choćby przejrzenie notki o nim w Wikipedii pozwala zorientować się, z kim mamy do czynienia.
Z życiorysu i wielu publikacji - Wildstein zwiedził większość nielewicowych gazet i czasopism - wyłania się obraz człowieka prawego (nie: prawicowego), bezkompromisowego i, mówiąc delikatnie, nie owijającego swoich poglądów w bawełnę. A przy tym - intelektualisty i pisarza. Człowieka, który w czasach opozycji PRL blisko przyjaźnił się ze śp. Stanisławem Pyjasem, zamordowanym przez SB, i Lesławem Maleszką, który jak się później okazało był agentem bezpieki (ps. Ketman, Return, Tomek i Zbyszek). To właśnie Wildstein zdemaskował Maleszkę, gdy ten pracował już (pracuje zresztą nadal) w Gazecie Wyborczej, pisując od dłuższego czasu artykuły deprecjonujące lustrację. Do frontalnego ataku z lustracją Wybiórcza ruszyła zresztą właśnie za sprawą Wildsteina, gdy ten wyniósł z czytelni IPN listę (nazwaną później jego nazwiskiem) nazwisk pracowników SB, tajnych współpracowników i tych, których bezpieka chciała zwerbować. Wildstein nigdzie "swojej" listy nie publikował, udostepnił ją tylko innym dziennikarzom, z których niektórzy zrobili manipulacyjny użytek (jak np. Żakowski, któremu lista posłużyła do show kosztem Jadwigi Staniszkis - na żywo w TV "zrobił" z niczego nie przeczuwającej profesor agentkę).
Jak rzadko kogo, los Bronisława Wildsteina został wpleciony w dramatyczne wydarzenia PRL i III RP. Choć jest symbolem walki z Salonem i niezłomnym zwolennikiem IV RP, to teraz stał się jedną z jej pierwszoplanowych postaci. Postaci, z którą, nie ukrywam, wiążę ogromne nadzieje. Nie można było sobie bowiem wyobrazić lepszego człowieka do zarządzania praktycznie nienaruszonym od czasów PRL molochem na Woronicza. Molochem, który w pogoni za kasą zagubił publiczną misje i w którym panują wręcz klanowe powiązania - od prezesów, poprzez dyrektorów anten, redakcji, producentów, dziennikarzy, techników, garderobianych, do sprzątaczki włącznie. Klanów, wysługujących się w mniej lub bardziej zawoalowany sposób tym, których uznawali za "władzę", a dzięki temu utrzymującym nieprzerwanie swoją pozycję (exemplum Kunica, o którego manipulacjach nie tak dawno pisałem). Mam nadzieję, że Bronisław Wildstein przetnie ten gordyjski węzeł powiązań na Woronicza, rodem z głębokiej komuny, narosły nowymi splotami III RP. Ufam, że nadaje się do tego zadania, jak nikt inny dotąd.
Tagi: telewizja
Komentarze
ja w sprawie bloglewizny:
mam PROBLEM! z wyświetlaniem atom.xml "Do kwadratu" (lubię)
proszę o kilka linijek początku (ze zdjęciami :) ) na planetę "śmierci" - tak jak dają na blogach onetu.
a najlepiej jak tu: http://infoo.pl/blogarena
dzięki
pozdrawiam
już opanowałem problemik
poprzednie uważać za niebyłe
pozdrawiam wszystkich ulubieńców
Może nie mam racji, ale obawiałem się, że prezesem zostanie red. Jacek Kurski, który w zawoalowany sposób zacznie wprowadzać czystkę w TVP, wywlekając "jakieś brudy" i stosując metody z niedalekiej przeszłości, narazi siebie i PIS na falę krytyki.
Należy mieć jednak nadzieję, że nad IV RP czuwa opatrzność...