Sejm tylko dla dworskich dziennikarzy
Aż dziewięciu dziennikarzom "Naszego Dziennika", którzy od lat codziennie relacjonowali pracę Sejmu, komisji parlamentarnych, informując o wydarzeniach tak z życia koalicji, jak i opozycji, odmówiono wydania stałych przepustek umożliwiających pracę w parlamencie. Wstępu w kuluary, najatrakcyjniejsze miejsce pracy każdego sejmowego fotoreportera, odmówiono m.in. Markowi Borawskiemu, który od dziesięciu lat codziennie dokumentował pracę posłów i senatorów, oraz Arturowi Kowalskiemu, analizującemu najważniejsze wydarzenia polityczne. Podobnie potraktowano reporterów i operatorów Telewizji Trwam.
- Od dziesięciu lat pracuję w Sejmie, od początku przysługiwała mi stała przepustka. Tak było za rządów AWS, za rządów SLD i później PiS, odebrano mi ją pod rządami PO. Pytałem pana Szczepańskiego o powody, dla których nie otrzymałem nowej przepustki, powiedział mi jedynie, że nie spełniam "kryteriów". Jakoś dziesięć lat je spełniałem, a teraz nie? Na pytanie, o jakie kryteria chodzi, usłyszałem, żebym sobie poczytał w internecie - bulwersuje się Marek Borawski.
- Od dziesięciu lat pracuję w Sejmie, od początku przysługiwała mi stała przepustka. Tak było za rządów AWS, za rządów SLD i później PiS, odebrano mi ją pod rządami PO. Pytałem pana Szczepańskiego o powody, dla których nie otrzymałem nowej przepustki, powiedział mi jedynie, że nie spełniam "kryteriów". Jakoś dziesięć lat je spełniałem, a teraz nie? Na pytanie, o jakie kryteria chodzi, usłyszałem, żebym sobie poczytał w internecie - bulwersuje się Marek Borawski.
Komentarze
PS. Nabyłem oczywiście wczorajszy ""Dzienik"" (podwójny cudzysłów nie jest przypadkiem ;)
Kiedy czytam takie rzeczy, to ogarnia mnie taka bezsilna złość.
Pozdrowienia
:)
Pozdro
Żadne zasady nie dotyczą GW, bo ona dyktuje zasady.