Manipulacje komisarza Medyka
W czwartkowej "Gazecie Wyborczej", na eksponowanym miejscu dodatku stołecznego, ukazał się wywiad z Józefem Medykiem - sędzią Sądu Najwyższego w stanie spoczynku i jednocześnie warszawskim komisarzem wyborczym. Sędzia ani słowem nie wspomniał o tym, że z mocy prawa wygasł mandat prezydenta stolicy Hannie Gronkiewicz-Waltz. Straszy natomiast premiera Trybunałem Stanu, gdyby ten powołał komisarza po spodziewanym zarządzeniu wojewody stwierdzającym wygaśnięcie mandatu prezydenta. Całą sprawę można by uznać za kolejne wsparcie HGW przez politycznego sojusznika, gdyby nie fakt, że komisarz Medyk powołał się na konkretny przepis w ustawie o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Kiedy przeczytałem wywiad i zajrzałem do przywoływanej ustawy, rzut oka wystarczył, żeby stwierdzić, że Medyk powołuje się na przepis, który w przypadku spóźnionego złożenia przez HGW oświadczenia o działalności gospodarczej męża nie ma w ogóle zastosowania!
Pisałem już o tym w komentarzach na "Bufetowa Watch", ale bez echa, mimo że nazwałem sędziego Medyka prawniczym ścierwem. Było to najdelikatniejsze określenie, jakie przyszło mi do głowy po tym, jak zobaczyłem manipulacje komisarza przy wtórze przeprowadzającej z nim wywiad dziennikarki "Wyborczej". Dominika Olszewska nie zadała sobie bowiem trudu żeby zajrzeć do ustawy. Zamiast tego powtórzyła we wprowadzeniu do artykułu tezę Medyka o automatycznym popełnieniu przestępstwa przez premiera w momencie powołania komisarza i grożącym za to TS. Następnego dnia w Wyborczej ukazał się list Medyka, w którym stwierdził on, że w zasadzie to wypowiadał się jako prywatna osoba, a nie jako sędzia w stanie spoczynku i komisarz wyborczy. Cóż za cynizm! Wyszło jednak przy okazji, że Józef Medyk jako komisarz wyborczy nie powinien się w zasadzie na ten temat wypowiadać. Z użytej argumentacji się jednak nie wycofał, a zatem trzon manipulacji pozostaje niesprostowany. Kłamstwo powtarzane jest przez inne media.
W dniu przedmiotowej publikacji usiłowałem kilku osobom, które tryumfalnie zwracały mi uwagę na artykuł, pokazać stosowne przepisy w ustawie, mówiąc, że stwierdzenie manipulacji Medyka zajmie im trzy minuty. Dyżurny autorytet "Wyborczej" okazał się jednak ważniejszy niż uruchomienie własnego myślenia. Ludzie z wyższym wykształceniem mówili "ja się na prawie nie znam", "komisarz wyborczy i sędzia SN na pewno nie kłamie", "a co ty w ogóle możesz wiedzieć o prawie, skoro nie jesteś prawnikiem" itd. itp. Potwierdziło to moje wcześniejsze spostrzeżenia, że ci, którzy wierzą na słowo wybiórczym autorytetom, wyznają przy okazji zasadę, że prawo jest pisane dla.. prawników. Zwątpiłem zatem w pisanie notki na ten temat, ograniczając się do komentarzy na "BW". Wczoraj wieczorem odezwał się jednak do mnie poruszony wypowiedzią Medyka znajomy prawnik, prosząc o zamieszczenie notki na ten temat, co niniejszym czynię.
Oto krótki dowód na manipulację komisarza Józefa Medyka, z listu prawnika:
"Medyk powołuje się na art. 27 ust. 2, jest on konsekwencją art. 27 ust. 1.
Art. 27 ust. 1 mówi o możliwości odwołania się w wypadku art. 26 ust. 1 pkt 3 i 4, a Waltzowej dotyczy art. 26 ust. 1 pkt 1.
A więc Medyk podaje całkowicie błędną interpretację przepisów, a Wyborcza nawet tego nie sprawdziła".
Tagi: Gronkiewicz-Waltz; prawo; wybory; manipulacja
Pisałem już o tym w komentarzach na "Bufetowa Watch", ale bez echa, mimo że nazwałem sędziego Medyka prawniczym ścierwem. Było to najdelikatniejsze określenie, jakie przyszło mi do głowy po tym, jak zobaczyłem manipulacje komisarza przy wtórze przeprowadzającej z nim wywiad dziennikarki "Wyborczej". Dominika Olszewska nie zadała sobie bowiem trudu żeby zajrzeć do ustawy. Zamiast tego powtórzyła we wprowadzeniu do artykułu tezę Medyka o automatycznym popełnieniu przestępstwa przez premiera w momencie powołania komisarza i grożącym za to TS. Następnego dnia w Wyborczej ukazał się list Medyka, w którym stwierdził on, że w zasadzie to wypowiadał się jako prywatna osoba, a nie jako sędzia w stanie spoczynku i komisarz wyborczy. Cóż za cynizm! Wyszło jednak przy okazji, że Józef Medyk jako komisarz wyborczy nie powinien się w zasadzie na ten temat wypowiadać. Z użytej argumentacji się jednak nie wycofał, a zatem trzon manipulacji pozostaje niesprostowany. Kłamstwo powtarzane jest przez inne media.
W dniu przedmiotowej publikacji usiłowałem kilku osobom, które tryumfalnie zwracały mi uwagę na artykuł, pokazać stosowne przepisy w ustawie, mówiąc, że stwierdzenie manipulacji Medyka zajmie im trzy minuty. Dyżurny autorytet "Wyborczej" okazał się jednak ważniejszy niż uruchomienie własnego myślenia. Ludzie z wyższym wykształceniem mówili "ja się na prawie nie znam", "komisarz wyborczy i sędzia SN na pewno nie kłamie", "a co ty w ogóle możesz wiedzieć o prawie, skoro nie jesteś prawnikiem" itd. itp. Potwierdziło to moje wcześniejsze spostrzeżenia, że ci, którzy wierzą na słowo wybiórczym autorytetom, wyznają przy okazji zasadę, że prawo jest pisane dla.. prawników. Zwątpiłem zatem w pisanie notki na ten temat, ograniczając się do komentarzy na "BW". Wczoraj wieczorem odezwał się jednak do mnie poruszony wypowiedzią Medyka znajomy prawnik, prosząc o zamieszczenie notki na ten temat, co niniejszym czynię.
Oto krótki dowód na manipulację komisarza Józefa Medyka, z listu prawnika:
"Medyk powołuje się na art. 27 ust. 2, jest on konsekwencją art. 27 ust. 1.
Art. 27 ust. 1 mówi o możliwości odwołania się w wypadku art. 26 ust. 1 pkt 3 i 4, a Waltzowej dotyczy art. 26 ust. 1 pkt 1.
A więc Medyk podaje całkowicie błędną interpretację przepisów, a Wyborcza nawet tego nie sprawdziła".
Tagi: Gronkiewicz-Waltz; prawo; wybory; manipulacja
Komentarze
Wracając do Medyka - tak, sądził w stanie wojennym (w stopniu kapitana) członków opozycji. Był m.in. w Najwyższym Sądzie Wojskowym w Warszawie.
Szary Kowalski
Ostatnim rzutem na taśmę chciałby chyba jeszcze zmienić bieg historii, szkoda, że w ten sposób.
I jeszcze jedno - skąd jesteś pewien, jaki "duch" stoi za przedmiotowymi przepisami. Czy, gdyby ustawodawca chciał, aby od nie złożenia w terminie oświadczenia majątkowego przysługiwało odwołanie, to czy nie umieścił by podpunktu "a" w art. 26 przy takim punkcie, od którego to odwołanie przewiduje następny artykuł? Podwójne pudło Szary Kowalski.
Grzegorz (piszczeli czar)
Twardy ten Medyk. Były wojskowy i to wszystko wyjaśnia, że też oni nie mają wstydu, powinni siedzieć cicho jak mysz pod miotłą [demokraci za dychę].
Zresztą niech sobie straszy, nie on stawia przed Trybunałem i nie on wyrokuje.
Skąd taka pewność? Znów kontakty z Duchem Świętym miał z tym coś wspólnego?:)