Dziennik.pl nie Gazeta
Wczoraj ruszyła nareszcie witryna internetowa "Dziennika". Z rozplanowania elementów nawigacyjnych na stronie głównej można jednak sądzić, że nie ma portalowych aspiracji, w stylu Gazety.pl czy Onetu, a jedynym jej zadaniem będzie towarzyszenie drukowanemu "Dziennikowi". I to raczej na dalszym planie. Na pierwszy rzut oka wygląda jak witryna.. "Faktu". Ostrą, czerwoną kolorystyką elementów nawigacyjnych i raczej krótkimi informacjami przypomina bardziej serwis gazety bulwarowej, niż opiniotwórczej, jaką przecież jest "Dziennik". Nie ma nawet dat i godzin zajawek poszczególnych informacji, tak jakby istotna była jedynie wizualna atrakcyjność przekazu lub sensacyjność tytułu. Sam pomysł, aby na witrynie gazety codziennej publikować dużo materiałów multimedialnych (zdjęcia, wideo) jest chyba dobry, bo dzięki temu wydanie drukowane "Dziennika" nie będzie kanibalizowane przez serwis www, jak ma to miejsce w przypadku "Rzeczpospolitej" i "Gazety".
Niestety, najgorsze z tego wszystkiego jest forum. Praktycznie wszystkie grupy wątków zorganizowane są jako komentarze do publikowanych na witrynie materiałów. Zupełnie jak na oszołomskich forach Onetu czy Interii, a nie opiniotwórczym forum Gazety. Tylko w jednej grupie ("Pisz, co chcesz") użytkownicy mogą zakładać swoje wątki. Ale to jest wór, w którym może się znaleźć wszystko. Trudno poza tym szybko zorientować się, w których wątkach odbywają się najbardziej zażarte dyskusje i kto w nich bierze udział. Na jednej stronie jest podgląd zaledwie kilku tematów.. zarzuty można by mnożyć. Tak sztywna formuła nie wróży dużego powodzenia forum "Dziennika". A wiele sobie po nim obiecałem, bo przecież na Gazecie cenzura odchodzi na całego.
Tagi: Dziennik; Internet
Komentarze
Pozdrawiam
Oczywiście cenzura na Gazecie.pl, raz mniej, raz bardziej ofensywna, działa w jedną stronę - administratorzy tną nieprzychylne linii programowej GieWu posty i wątki, a pozostawiają ewidentnie oszczercze wypowiedzi wobec politycznych przeciwników. I bynajmniej nie chodzi mi o wyzwiska, czy jakieś z Księżyca wzięte oksarżenia. Wycinają zupełnie niewinne wypowiedzi, ale takie, które z ich punktu widzenia zakłócają jedynie słuszny, wybiórczy przekaz.
Ale już zupełnie nie rozumiem, dlaczego popsuli drukowane wydanie. Od wczoraj zamiast delikatnych niebieskich odcieni są czerwienie i plamy czerni. Hmmmmm, nie podoba mi się to delikatnie mówiąc.
Szkoda na to pieniędzy. Lepiej, żeby więcej zainwestowali w wersję papierową.