wtorek, 3 października 2006
Wyborcza sięgnęła bruku
Dosłownie. Lub po płyty chodnikowe jak kto woli. Już lead jednego z dzisiejszych artykułów w Wyborczej głosi: "Choć niedawno zasiano tu trawniki, nagle przed domem premiera Jarosława Kaczyńskiego pojawił się dodatkowy chodnik." Dalej - "Nagle i pospiesznie usunięto i splantowano dużą połać trawnika wzdłuż jezdni". Jakby ktoś miał wątpliwości w ocenie moralnej tego wydarzenia, czytamy że "widok zeszpeconej ul. Mickiewicza [..] budzi odrazę." Zaczęło się niemal od trzęsienia ziemi, dalej napięcie jednak rośnie.. sprawa wygląda "bardzo tajemniczo", bo jak wynika "z relacji czytelnika Gazety (imię i nazwisko znane redakcji): - To zakrawa na architektoniczny zamach stanu." Nie żartuję!
Uważny czytelnik Wybiórczej zauważył jednak zapewne w tekście lub na załączonym obrazku, że nie chodzi o budowę lotniska, pola golfowego, czy kortu tenisowego w osi jednej z żoliborskich ulic, lecz o.. kawałek chodnika "30 m na blisko 3 m szerokości". Pomijając drobny fakt, że patrząc na zdjęcie można mieć wątpliwości nawet do tych danych (moim zdaniem szerokość jest wyraźnie mniejsza - ok 2 m), o cóż więc chodzi z tym "architektonicznym zamachem stanu"? Może o to, że "budowlańcy uwijali się ukradkiem, tak jakby chcieli, żeby nikt tego z ukrycia nie nagrał".
W zacietrzewieniu i manipulacji sięgnięto nawet po tak kuriozalne argumenty, jak to, że "te zmiany tylko pogorszą widoczność"(!) przy przejściu dla pieszych. Nie słyszałem jeszcze o "żywochodniku", który z czasem wyrośnie ponad otaczającą go trawę, krzewy a może nawet i drzewa, ale być może tylko za mało czytałem Wyborczą.. Wszystko to byłoby śmieszne, gdyby nie fakt, że w tym na pierwszy rzut oka zabawnym artykule podano niejako mimochodem adres zamieszkania urzędującego premiera RP! To chyba rzecz bez precedensu, tym bardziej w kontekście zwoływanego na najbliższą sobotę ulicznego zjazdu opozycyjnych działaczy z całego kraju.
Aktualizacja (6.10): A oto i rozwiązanie zagadki "tajemniczego chodnika pod domem premiera". Wystarczyło zajrzeć do komunikatów Zarządu Transportu Miejskiego.. ale nie mam wątpliwości, że pan Jóźwiak o tym wiedział. Idę o zakład, że z pełną premedytacją przeprowadził "architektoniczny zamach stanu" i to w stylu, w jakim nie powstydziłby się najbardziej usłużny "dziennikarz" reżimowy czasów PRL. Dzięki T-800 za link w komentarzach.
Tagi: Wyborcza; manipulacja; dziennikarstwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
21 komentarzy:
Tak masz rację szerokość tego chodnika to 1,5m bo jedna płyta ma szer. 0,5m to standard. Co do artykułu to brak słów. I tu muszę się odnieść do przeszłości. Był taki czas kiedy czułem się podobnie czytając gazety i oglądając telewizję. Wtedy z ekranów pluł mi w twarz Urban i Jaruzelski a ja miałem olbrzymie poczucie bezsilności. Dziś Urbanów i innych maherów od prawdy zastąpiły Stasińskie, kolendy , Lisy, żakowskie do społu z olejniczakami komorowskimi (tak, podobno tymi) tuskami i o dziwo cichymi ostatnio rokitami. Poczucie bezsilności mam jeszcze większe (może dlatego, że telewizji więcej)Jak to mozliwe, że wtedy moje poczucie sprawiedliwości dobrze oceniające sytuację (co udowodniła historia) tak mnie dzisiaj zawodzi. A może jednak nie zawodzi a ta wymieniona wyżej banda kanalii robi to co robili tamci wlatach 80-tych (czyli są po tej jednak złej stronie, bo ja po tej samej).
Galba, no tak, z BOR-owcami to jest w tym hym artykule oddzielny wątek. Już nie starczyło mi czasu żeby go pociągnąć, ale jest przecież nie mniej brukowy od samego wątku o chodniku. No bo przecież tylko to go łączy z tematem chodnika. Płytami trzeba było komuś od razu przyłożyć.. A BOR-owcy byli najbliżej, to znaczy "całe watahy tajniaków". Ten tekst to po prostu mistrzostwo tzw. dziennikarstwa niezaangażowanego politycznie.
Chociażby jeszcze to: "To bezprawie, by kłaść płyty w miejsce trawnika. To chamstwo, upadek obyczajów i zupełnie nowa nomenklatura, teraz chyba tej IV RP."
Anonimowy - dziękuje za potwierdzenie moich wątpliwości dotyczących szerokości chodnika. Już chciałem jechać na Żoliborz i dokonywać pomiarów. A tak mamy już pewność, że to, co podaje Wybiórcza trzeba podzielić przez dwa!
Skandalem jest podanie adresu domu premiera, nie sądzę, że przypadkowe.
Proponuję dla porównania artykuł z Metra wybiórczego jak się wprowadzali kwachowie do domu na pradze :)
http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,3196299.html
Wszystko tu jest:
- pani z dzieckiem na pasach
- emeryt z psem na pasach
- emerytka z prawem do zieleni przy pasach
- pijane i bekające także na pasach borowiki z puszkami po piwie
- ograniczenie widoczności
- brak manier kierowców
- przejście na Potockiej bez świateł
- wyrwane 3 płyty chodnika na poczet IV RP
coś jeszcze?
Dzięki pitbu za link!
Tutaj mamy z kolei:
- "Sąsiedzi liczą na Kwaśniewskich"
- "Sąsiedzi już zacierają ręce: - Teraz dopiero wszystko ruszy z kopyta"
- "cieszą się"
- "To będą Kwaśniewscy!"
- "Boże, co tutaj się działo! Telewizje z całego świata tu były. Nawet niemiecka była i wywiady z nami robiła."
- "Na pewno połatają ulicę. Przecież wstyd by było, jakby jakiś ich zagraniczny gość złamał sobie ośkę"
- Będzie bezpieczniej. Już jest bezpieczniej, bo kręcą się BOR-owcy.
Oto dowód, jak dziennikarze Gazety Wyborczej są usłużni dla swoich polityków. To prawdziwe dziennikarstwo dworskie. Jak panu nie wstyd panie Pacewicz!
Do trzech razy sztuka. Poprawny link
To jest hicior tej "dziennikarki":
"Na warszawskiej Pradze zamieszkała Aleksandra Kwaśniewska. Niedługo dołączy do niej mąż" (sic!!!!!!).
Można boki zrywać. Ale amatorszczyzna.
Afera była wyjaśniona od razu, bo od razu był znany cel tej zmiany.
Zapamiętajmy to nazwisko Jóźwiak, nowy Barański nam rośnie. Zdeterminowany, usłużny, kłamczuch. Bleee.....
Anonymous said...
„Wszystko tu jest:
- pani z dzieckiem na pasach
- emeryt z psem na pasach
- emerytka z prawem do zieleni przy pasach
- pijane i bekające także na pasach borowiki z puszkami po piwie
- ograniczenie widoczności
- brak manier kierowców
- przejście na Potockiej bez świateł
- wyrwane 3 płyty chodnika na poczet IV RP
coś jeszcze?”
Jasne, że jest coś jeszcze. Brakuje przecież najważniejszego - Pana Jana Kociniaka jako policjanta który duka formułę na okoliczność łamania prawa przez pijanego księdza którego syn i córka będąc najarani marychą kupioną od Jaroslawa łamią na wyżej wzmiankowanym chodniku nogę staruszce jeżdżącej na wrotkach.
Że co? Że to bez sensu...? To być nie może. W GW wszystko ma SENS.
http://news.ztm.waw.pl/singlenews.php?newsnr=2194&lang=en&layout=def&category=2
{hahaha}!!! :-DDD
[..] [..] [..]
Brak mi słów.
Do CKW,
Zrób skrinszota ze strony MZK i dodaj do notki, bo za jakiś czas pewnie zdejmą.
ZTM nie MZK, sorry. ;-]
T-800 - zadanie wykonane ;).
OK. :-]
Ale afera! :-DDD I to niby największy opiniotwórzczy dziennik! :-DDD {hahaha}
Przy artykule widoczna jest data 02.10, a przy komunikacie ztm widnieje data 03.10 więc jednak autor artykuły miał prawo napisać, że nie ma żadnej informacji o tym chodniku.
Anonimowy - oczywiście autor mógł napisać, że np. "nie ma żadnej informacji o tym chodniku na stronie internetowej ZTM", ale nie budować na tej podstawie tak skandaliczny artykuł. A poza tym, chyba dziennikarze Wyborczej nie bazują tylko na źródłach internetowych. Zapewne przecież, zanim komunikat ZTM został opublikowany w Internecie, "źródła osobowe" tamże wiedziały czemu tenże chodnik ma służyć. Wystarczyło zadzwonić i zapytać kogo trzeba. A rozwiązanie samo się nasuwało, bo chodnik jest przy przystanku i takie tymaczasowe przystanki w Wawie to nie nowość. Nawet fotograf był na tyle inteligentny, że zrobił zdjęcie chodnika na tle autobusu.
Hmm, ale komunikat jest z 3X i art tez wiec jak mieli przewidziec przeszlosc?
wlasnie. 3.X byl artykul i 3.X komunikat wiec skad mial wiedziec co bedzie na stronie w dniu nastepnym
Prześlij komentarz