poniedziałek, 28 listopada 2011

Spotkanie z Barbarą Stanisławczyk

„Dostrzegam pętlę historii, która się domknęła w Smoleńsku. Jest w tym coś metafizycznego i tragicznego, niezwykle rzadkiego, że potomkowie tych, którzy zginęli w Katyniu, którzy przez całe swoje życie walczyli o pamięć Katynia, następnie zginęli na ich grobach. To jest tragizm trudny do nazwania, trudny do pojęcia. To mnie uderzyło zaraz po katastrofie smoleńskiej dlatego postanowiłam, że o tym napiszę.” – mówiła w Klubie Ronina autorka książki „Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska…”.


„Jak tylko dowiedziałam się, że na pokładzie było jedenaście osób, które leciały na groby swoich bliskich do Katynia, to pomyślałam, że muszę napisać właśnie o nich. Losy rodzin opisanych w książce wyczerpują niemalże ten klucz – tylko jedna z osób zrezygnowała ze swoich opowieści”. Chodzi o Izabelę Sariusz-Skąpską, córkę Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, dlatego portret byłego prezesa Federacji Rodzin Katyńskich dotyczy tylko jego działalności publicznej, wątki rodzinne zostały usunięte.

„Kiedy dowiedziałam się nazwisk tych jedenastu osób, które wsiadły na pokład samolotu, to tylko dwa nazwiska mi coś mówiły. Na przykład o Lutoborskich, Solskich, Borowskich nie wiedziałam kompletnie nic. Kiedy wymyśliłam sobie klucz do napisania tej książki, zadzwoniła do mnie znajoma dziennikarka i powiedziała: >Mam dla ciebie temat. Maria Kaczyńska leciała na grób swoich dwóch stryjów, nie leciała tam tylko jako pani prezydentowa. Jeden z tych stryjów był wielką miłością mojej mamy. Mam listy, mam zdjęcia, mam pukiel włosów Witolda Mackiewicza, który jako narzeczony dał mojej matce, kiedy szedł na wojnę. Opisz to<. I ten mój pomysł zaczął wypełniać się taką niezwykłą treścią. Każda z historii tych rodzin jest historią naprawdę niecodzienną”.

„Chciałam opisać dzieje tych rodzin, sięgając tak daleko w historię jak się tylko da. To, co mam nadzieję, w tej książce uzyskałam, to jest typowy los Polski […], wspólny los tragiczny katyńsko-smoleński. To jest też pejzaż, bo historie tych rodzin wywodzą się z gór, z Wileńszczyzny, z centralnej Polski itd. I niezależnie od tego, z jakich środowisk te rodziny pochodzą, większość to są elity wywodzące się z inteligencji, to uzupełniają się w jeden tragiczny polski los”.

Prowadzący spotkanie Józef Orzeł zauważył, że „to są rodziny, ludzie, losy, o których chcielibyśmy czytać, że jest w nich coś wspólnego: jest kwestia szacunku dla tradycji, szacunku dla wiedzy, dla wartości, dla religii - to się układa w coś, co widzimy, że nam teraz tego za mało i że ktoś nam chce to odebrać”. Barbara Stanisławczyk mówiła o podziałach wśród rodzin katyńskich, które okazały się dużo głębsze i znaczniejsze, kiedy zaczęła zgłębiać temat. „Otóż wchodzę do rodzin katyńskich i napotykam na potworny mur niechęci, milczenia, wrogości, zniechęcenia - stwierdzenia: a po co pisać taką książkę? Powoli rozbijałam tę niechęć, docierałam do ludzi życzliwych, bo takich też jest tam dużo i zgłębiałam, na czym polegają podziały w rodzinach katyńskich.” Autorka mówiła, że kwestia podziałów w rodzinach jest bardzo złożona – poczynając od kwestii charakterologicznych, bo każdy na swój sposób walczy o pamięć Katynia. Jest też kwestia podziału na dzieci policjantów i „tych lepszych” wojskowych.

Na to nakładają się nieco utajone kwestie polityczne, poczynając od podziału na zwolenników Piłsudskiego i Dmowskiego a także kwestia agentury - autorka opisała sprawę agenta rosyjskiego skierowanego do rodzin katyńskich. Odkryciem dla autorki podczas pracy nad książką było to, że z obozów uratowało się 449 osób. Na spotkaniu mówiła o tym, jacy oficerowie się uratowali i co skłoniło Rosjan do rezygnacji z zabicia z tych ludzi. Przywołała m.in. postać księdza Peszkowskiego, późniejszego kapelana FRK, który przez jedne rodziny był podejrzewany o agenturalną współpracę z wywiadem radzieckim, a inne z kolei uważały, że jest niesłusznie oskarżany. Barbara Stanisławczyk nie była w stanie rozwiązać tego dylematu, jednak przywołane przez nią fakty dają do myślenia. Jak przyznała autorka przykrym dla niej odkryciem było to, że katastrofa smoleńska utrwaliła podziały w rodzinach katyńskich i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie było lepiej.

Więcej na Blogpress.pl

Brak komentarzy: