Anonimowi blogerzy. Nie warci SMS-a mali ludzi. Kolaboranci, matriksowi Cypherzy, czyli zdrajcy. Którzy boją się wygłaszać poglądy pod nazwiskiem, żeby nie wylano ich z pracy (jeśli tę pracę oczywiście mają). Zawistnicy i frustraci, którym brakuje siły, odwagi, kompetencji, finezji i humoru. Z którymi redaktor naczelny "Dziennika" nie rozmawia, ale po wydaniu kataryny zrobił wyjątek. I zaraz każe całować się w dupę..
Bo ma nad nami taką przewagę, że napisał to wszystko pod nazwiskiem. A figuruje ono na liście płac koncernu Axel Springer, który płaci za pisanie takich rzeczy. Za szantaż, kłamstwa i wydanie kataryny też zapłaci. Dobrze zapłaci.. Nikt takich dziennikarzy i redaktorów z pracy nie wyleje. Bo gazeta, w której pracują nie patrzy władzy na ręce. Zamiast tego, patrzy na ręce zwykłym ludziom i wystawia ich tej władzy na cel. A tych, których na cel wystawić nie może, wyszydza i obraża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz