sobota, 1 marca 2008

Jak przygwoździć budyń do ściany

"Kaczyński stanął, Tusk ucieka" to świetna diagnoza Piotra Semki tego, jakim politycznym tworem jest Platforma Obywatelska. Okazuje się, że to twór obły i oślizły, wymykający się jednoznacznej definicji. Brak mu wyrazistości, trudno go uchwycić w politycznej batalii, raz jest straszny, raz śmieszny, a jak zawłaszcza państwo, to robi to po cichu i w białych rękawiczkach itd. Autor porównuje Platformę do rozklapciałego budynia na ścianie, którego nie sposób przygwoździć w politycznej debacie. Ja porównałbym do czegoś mniej przyjemnego.. Spostrzeżenia Semki są niezwykle trafne i pomagają określić skuteczną strategię walki politycznej z PO. Skróty i wytłuszczenia moje.


[..]
Sposób na Donalda

Do polityków PiS zdaje się dopiero docierać prawda, jak magmowatym i trudnym do zdefiniowania przeciwnikiem są koalicjanci PO i PSL. Z ostatnich wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wynika, że nadal chciałby określać Platformę jako coś w rodzaju lewicy José Luisa Zapatero – agresywnej ideologicznie siły jawnie zawłaszczającej państwo. Tymczasem partia Tuska jest jak obły, śliski bolid. Niełatwo więc daje się uchwycić w politycznych zapasach. Platforma, owszem, państwo zawłaszcza, ale robi to po cichu, korzystając z taryfy ulgowej, jaką zapewnia jej duża część mediów i elit.

Tusk nie budzi też wielu negatywnych skojarzeń. Nawet stereotyp „aferała” z początku lat 90. uległ osłabieniu. Z kolei wizerunek Kaczyńskiego jako rozrabiacza wciąż jest na tyle silny, by autorytety różnej maści błogosławiły każdy dzień bez PiS. Polacy lubią zaś zapadać w słodką drzemkę. Obudzą się z niej dopiero, gdy dojdzie do jakiejś spektakularnej kompromitacji Platformy, ale na razie na żadne trzęsienie ziemi się nie zanosi. Pozostaje szukać patentu na teflonowego Donalda.

Budyń na ścianie

Jak przygwoździć budyń do ściany? To niebanalne pytanie stawiali kiedyś w Niemczech sfrustrowani politycy CDU przed dekadą zmagający się z popularnością Gerharda Schrödera. Lewicowy kanclerz kłamał jak z nut, uwielbiał drogie cygara i kolacyjki z szefami koncernów. Ale Niemcy go ubóstwiali. Zmorę sitcomowej popularności Schrödera chadekom udało się zwalczyć dopiero wtedy, gdy wykreowali jeszcze bardziej swojską Angelę Merkel. [..]

W latach 90. z Leszkiem Millerem czy Markiem Belką u władzy Kaczyńskiemu było łatwiej – bez kłopotu mógł wskazywać na lewicę, spadkobierczynię komunistów, jako na realne zagrożenie. Nie bez znaczenia jest też i to, że w latach 90. Kaczyński był równolatkiem większości polityków – tylko nieco starszy od Aleksandra Kwaśniewskiego, ale młodszy od Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka czy Lecha Wałęsy.

Dziś jest inaczej. Owszem, Kaczyński 60. urodziny będzie obchodził dopiero w przyszłym roku, ale na tle Tuska i Pawlaka powoli zaczyna się jawić jako polityk minionego wieku. Rzecz jednak nie tyle w metrykalnym wieku, ile w umiejętności odrywania się od dawnych doświadczeń. Kaczyński jest zbyt naznaczony PRL-em i bojami z lat 90. To dlatego jego porównanie PO do ZOMO było tak nieczytelne dla wielu Polaków. A podobnego typu skojarzenia i odniesienia historyczne w wypowiedziach byłego premiera powracają często. Razi też pewien patriarchalizm i łatwość wpadania w irytację, gdy młodzi bywają obcesowi czy źle wychowani. Zapewne są to godne najwyższego szacunku cnoty, ale z punktu widzenia speców od PR mają one jedną wadę – coraz częściej są postrzegane jako cechy wczorajsze. A wyborców, którzy epoki PRL nie pamiętają, będzie przybywać.

Donald marzy, Jarosław straszy

Formalnie PiS już poszukuje nowego wizerunku. Do grupy czterech wiceszefów partii obok Adama Lipińskiego, Marka Kuchcińskiego dokooptowano Aleksandrę Natalli-Świat i Zbigniewa Ziobrę. Postanowiono bardziej eksponować młodych, takich jak Mariusz Kamiński, Adam Hoffman czy Arkadiusz Mularczyk. Starają się oni, jak mogą, i zapewne coś z tego będzie. Ale dominacja Jarosława Kaczyńskiego w partii wciąż jest przemożna.

To on udziela najgłośniejszych wywiadów i nadaje ton partyjnej retoryce. I wciąż zdarzają mu się wypowiedzi, których dawno powinien się oduczyć. Trafnie zsyntetyzował to na swoim rysunku Henryk Sawka: Donald marzy, a Jarosław straszy. Krytyka niemieckich mediów, lekceważące wypowiedzi o platformersach jako ludziach, którzy nie potrafią rządzić, czy frazy o dzikich oczach Tuska to nawrót stylu, który się nie sprawdził.

Tusk dla odmiany chce być polskim Tonym Blairem. Chwali się swoją sprawnością fizyczną. Podpuszcza fotoreporterów tabloidów, aby obfotografowywali go na nartach i przy grze w piłkę nożną. Z rozkoszą przyjmuje też zaproszenia na spotkania ze studentami, gdzie przybiera pozę ich – trochę tylko starszego – kolegi. Z pewnością odpowiada mu teza przedstawiona w „Dzienniku”, że skończył się czas postkomunistów z LiD i antykomunistów z PiS i nadszedł czas pragmatyków. Takich jak on.

Jarosław Kaczyński takie propagandowe chwyty wyśmiewa. Zżyma się na kadzącą Tuskowi koalicję mediów. Ataki na opozycję nazywa atakiem na demokrację. Ale czy przypadkiem nie przypomina wpadającego w lata boksera, który zaczyna narzekać na młodszych rywali, że nie walczą w takim stylu jak kiedyś? [..]

Czas nie stoi w miejscu

[..] Marcinkiewicz wciąż zajmuje wysoką pozycję w rozmaitych sondażach. Jego półroczne premierostwo zaspokajało przecież jakieś marzenia Polaków o pogodnym i bezpośrednim stylu rządzenia. Czy to zwycięstwo politycznego PR? Być może. Ale taka jest dzisiejsza polityka. Jeśli więc PiS zastygnie w dumnej pogardzie, z czasem pojawią kandydaci do schedy [..] PiS nie powinien utwierdzać się w przekonaniu, że PO i PiS podzieliły się sceną polityczną na dziesięciolecia. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się luka na rynku oczekiwań społecznych. Kiedy wyborcy poczują się zmęczeni przepełnionym miłością Tuskiem i kontrującym go w ostrych słowach Kaczyńskim. [..]

Piotr Semka 28-02-2008, ostatnia aktualizacja 28-02-2008 18:55. Źródło: Rzeczpospolita

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wczoraj pisał Semka w Rzepie o być może konieczności zmiany warty w PiSie, dopuszczeniu młodzieży itd.
Tymczasem dziś Tusk sam z siebie mówił o Platformie bez Tuska, Zdrojewskiego, Niesiołowskiego. Oczywiście - to dotyczyło przyszłości, perspektywy

Kiedy coś podobnego usłyszę z ust Kaczyńskiego lub jego akolitów? Kiedy ja usłyszę coś innego niż tylko powtarzanie, że media, że spisek, że nas nie lubią? Kiedy ja zobaczę nie żartobliwe bajeczki, ale nową porywającą wizję (taką jaką była w jakimś sensie IV RP?

PiS gnuśnieje. Proszę o świeżość. Ta świeżość pewnie w dłuższej perspektywie oznacza jakąś fajność, stępienie pazurków.

ckwadrat pisze...

Platforma bez Tuska, Zdrojewskiego czy Schetyny a dokooptowanie do zarządu Sikorskiego i Gowina oznacza przygotowania do skoku na kolejny ośrodek władzy. Przegrupowanie sił przed rozpoczętą już przez Tuska na dobre kampanią prezydencką. Ci pierwsi, najwierniejsi, pójdą w nagrodę za Tuskiem do pałacu prezydenckiego. Reszta będzie się męczyć w rządzie.

ckwadrat pisze...

Ps. Jeśli Tusk zostanie prezydentem, pytanie, kogo szykuje na szefa PO. Bo przecież Tusku przestanie być prezesem partii, wystąpi nawet z partii, czego dzisiaj dał pierwsze znaki.