poniedziałek, 4 czerwca 2007

Polska to także gazeta

Wczoraj byłem na konferencji "Jak Polacy wybijali się na niepodległość?", która odbyła się w w Sejmie RP w przeddzień piętnastej rocznicy odwołania rządu Jana Olszewskiego. W spotkaniu wzięli udział premier Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski oraz członkowie jego gabinetu, m.in. Antoni Macierewicz, Jerzy Kropiwnicki, Jan Parys i Piotr Naimski. Pełny zapis dźwiękowy konferencji dostępny jest do ściągnięcia ze strony Wojciecha Nomejki. Fragmenty wypowiedzi dyskutantów, które sobie zanotowałem pokrywają się z tym, co publikowały wczoraj portale informacyjne, nie będę zatem przynudzać. Dla porządku przytaczam tylko kilka cytatów.

Jarosław Kaczyński stwierdził m.in., że "nie byłoby Prawa i Sprawiedliwości bez tamtego rządu", a dzięki "tamtej próbie" można obecnie "budować prawdziwą demokrację, odwołującą się do woli milionów Polaków". Jan Olszewski zauważył, że po 15 latach powtarzają się pewne sytuacje, które doprowadziły do upadku jego rządu, m.in. walka medialna, organizowanie gniewu obywateli, ale "tym razem Polska wygra". Antoni Macierewicz, ówczesny minister spraw wewnętrznych a obecny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego powiedział, że "4 czerwca 1992 roku prezydent [Lech Wałęsa] skupił wokół siebie koalicję strachu przed lustracją i obalił rząd", jednak "po tej dacie lustracji nie można było już zatrzymać, a zasada władzy opartej na agenturze została skompromitowana".

Osią wystąpień była lustracja a przede wszystkim to, jak kwestie z nią związane były manipulowane przez salonowe media i postkomunistycznych polityków, przede wszystkim przez środowisko "Gazety Wyborczej". Nie zdziwiłem się więc wcale, gdy w pewnym momencie zauważyłem jednego z głównych indoktrynerów tej gazety, Pawła Wrońskiego, wychodzącego z sali z taką miną, jakby chciał zjeść wszystkich mówców.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś, co zapewne nie przykuło niczyjej uwagi, z wyjątkiem garstki zainteresowanych, którzy siedzieli skromnie z tyłu sali niedaleko mnie. Otóż Antoni Macierewicz stwierdził podczas swojego wystąpienia, że "obóz patriotyczny nie przetrwałby, gdyby nie zakorzenienie w myśli katolickiej, gdyby nie stanowisko ludzi Kościoła, a przede wszystkim ojca Tadeusza Rydzyka i zbudowanych przez niego mediów". Nawet co do pierwszej części tego zdania mam wątpliwości, bo Kościół w III RP zachowywał się delikatnie mówiąc ze sporą rezerwą. A już na pewno nie wiązałbym odradzania się obozu patriotycznego głównie z ojcem Rydzykiem.

Gazeta Polska - logo
W kontekście zakłamujących rzeczywistość salonowych mediów z jednej strony oraz strzegących patriotyzmu mediów toruńskiego redemptorysty z drugiej, nie padło nawet słowo podziękowania publicystom "Gazety Polskiej". A rola "GP" w odkłamywaniu najnowszej historii Polski i przeciwstawianiu się salonowemu zniewoleniu umysłów, czego efektem było odsunięcie komunistów i postkomunistów od władzy w 2005 roku, była (i jest nadal) przecież trudna do przecenienia. "Gazeta Polska" nie ma co prawda tak wielkiego zasięgu jak prasa, radio i telewizja Tadeusza Rydzyka, ale to "GP" była przez długi czas praktycznie jedyną przeciwwagą mediów salonowych. To w "GP" publikowali (i czynią to nadal) uznani publicyści, z których tekstami musiał się liczyć salon, nawet w dniach swojej największej świetności. Media ojca Rydzyka były (a w zasadzie są nadal) przez dziennikarski główny nurt ignorowane, obśmiewane, przylepia im się łatkę antysemickich, przez co z założenia się z nimi nie dyskutuje. Trudno też uznać, że media ojca Rydzyka miały duży wpływ na ludzi wykształconych, bo sposób prowadzenia audycji w Radiu Maryja, czy redagowania "Naszego Dziennika" odstrasza zapewne wielu z nich, nawet sceptycznie nastawionych do salonu.

To dzięki "Gazecie Polskiej", a nie mediom toruńskim, niektóre tematy mogły przebić się do mainstreamu, wywołując jakąkolwiek publiczną dyskusję, a "oszołomieni" odbiorcy mieli możliwość zapoznania się z innym spojrzeniem na wiele kwestii, niż jedynie słuszne - agorowe i jej satelitów. Należy też pamiętać o tym, że czytelnicy "GP" to głównie ludzie dobrze wykształceni i wyrobieni polityczni, często tzw. przywódcy opinii w swoich środowiskach, czego nie można powiedzieć o odbiorcach mediów ojca Rydzyka. Gdyby nie dziennikarze, publicyści i historycy, związani z "GP", o których wczoraj zapomniano, mroczny cień nocnej zmiany, jaki zaciążył nad Polską 4 czerwca 1992 roku, byłby zapewne jeszcze długo rozwiewany..

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zgadzam się. To nie Rydzyk ukazał pełny obraz Michnikowszczyzny tylko Ziemkiewicz z Łysiakiem. No przynajmniej od nich się zaczęło. A przecież Gapol to nie tylko te dwa nazwiska. kp

dydek pisze...

Zgadzam się z Tobą, choć nie do końca.
Oczywiście, że zasługi GP są jedyne i w wielkim stopniu samodzielne.
Choć u Antka Policmajstra przemówiła oczywoście polityka, to jego słowa nie są całkiem sensu pozbawione.
Ja sam nie słuchałem nigdy RM ale jego zasługi (w późniejszym szczególnie okresie) dla utorowania władzy PiSowi też są znaczne.
Zarówno dzięki durnym szechterowcom, którzy tak naprawdę wypromowali RM jak i dzięki rzeczywistej, wymierzalnej ilości głosów słuchaczy (to był conajmniej języczek u wagi) przy wyborach.
GP czytało niestety stosunkowo niewielu choć - podkreślam raz jeszcze - chwała im za ich pracę.
Tak naprawdę największą rolę dla robienia głosów wyborczych odegrał chyba jednak internet: jak inaczej prawda przebijałaby się do chcących ją słyszeć? A dzisiaj wiele lepiej nie jest - mamy dalej tylko pozorną różnorodność w mediach. W dodatku większość woli oglądać 'Taniec z gwiazdami' (i słuchać przy okazji komentarzy politycznych) niż 'Misję specjalną' przed północą.

Co nie umniejsza w żaden sposób roli tych, którzy prawdę widzieli i głosili jako oszołomy wcześniej.
Profitów z tego raczej nie mieli...

ckwadrat pisze...

Dydek, ja oczywiście nie umniejszam roli Rydzyka. Bezwzględnie odegrał sporą rolę w jak to określił Macierewicz przetrwaniu obozu patriotycznego. Ale raczej tylko w świadomości specyficznych odbiorców, choć jest ich oczywiście nie mało. Nigdy też do wyborów 2005 nie przedarł się ze swoim przekazem do głównego nurtu. Gazeta Polska, jakoś jednak w mainstreamie funkcjonowała. Na marginesie, ale jednak. Rydzyk w dyskursie nie funkcjonował w ogóle, a jak ktoś go słuchał to się nawet do tego nie przyznawał.

Teraz jest inaczej, choćby dlatego, że media Rydzyka są bardziej profesjonalne. Kilka lat temu Rozmów niedokończonych nie dało się prawie słuchać, nawet choćby był bardzo ciekawy temat. Rzadko zdarzało mi się wytrwać do końca tej audycji, bo idiotyczne komentarze słuchaczy ją zupełnie rozwalały. Teraz są prowadzone o niebo lepiej. Ale "Gazeta Polska" trzyma wysoki poziom niezmiennie od wielu lat.

A może po prostu było tak, że Rydzyk podtrzymał świadomość ludzi gorzej wykształconych i starszych, a "Gazeta Polska" pomogła przetrwać i uwolniła od michnikowszczyzny umysły młodszych i lepiej wykształconych.

Oczywiście swoje zrobiły też Fronda, Najwyższy Czas, Nowe Państwo, Nasza Polska, Głos i parę innych niszowych periodyków. Internet (w sensie politycznych dyskusji) to moim zdaniem raczej kwestia dosłownie ostatnich kilkunastu miesięcy, góra 2-3 lat.

Anonimowy pisze...

Nie ma zgody, Panie Kolego. W moim przypadku zaczęło się od Ziemkiewicza. GP w ogóle nie czytałem. ND zaczęłem czytać z rozpaczy, gdy wszystkie inne media oprócz Ojca Dyrektora zaczęły kopiować z GazRurki. I to raczej Michtrixowi zawdzięczam, że z tym towarzystwem zerwałem

ckwadrat pisze...

SilentiumUniversi - OK. Ja nie mówię, że wszyscy podpadali pod jeden wzorzec. Wśród moich znajomych (oczywiście nie wszystkich) GP była czytana. RM słuchała w zasadzie tylko starsza część rodziny i.. ja ;). A Ziemkiewicz to niby gdzie pisał, jak nie w GP? Ile osób przeczytało jego książkę? Nawet ja, wstyd się przyznać, zbieram się do tej pory. Ale zgoda - on sam to w zasadzie więcej niż niejeden tytuł prasowy..

Anonimowy pisze...

Ja również powiem/napisze, że Gazeta Polska to kawał dobrej roboty. Tam poznałem Łysiaka......... ;-)

ckwadrat pisze...

A.W. - ja geniusz Łysiaka poznałem jeszcze za komuny. Szkoda, że teraz w felietonach skupia się w zasadzie na sobie samym a przede wszystkim omawia napisane wcześniej książki. Ciężko się go teraz czyta.

Anonimowy pisze...

Zasługi dla Rydzyka i jego mediów jeśli chodzi o dawanie odporu tzw salonowym, różowo-czerwonym są nie do przecenienia. Ale ...od sprawy Wielgusa nie trawię ich i już.
"Gazeta Polska" i "Niezależna Gazeta Polska" to jedyne gazety , które czytam i to na ich podstawie kształtuje swoje poglądy choć nie raz nie zgadzam się z tym czy innym autorem.
A Łysiak- dla niego stałem się czytelnikiem GP.
PJ

Anonimowy pisze...

Szkoda tylko, że Gazeta Polska nie wychodzi po za krąg tej swoistej elity. Są to ludzie bardzo wartościowi, ale wyizolowani. Chyba pora najwyższa, aby Gazeta Polska zaczęłą walczyć o szerszy rynek nowoczesnymi metodami. Niejasna dla mnie tez jest ta cała kwestia finansowa. Co się tam dzieje z kasą? Tzn. jak wyglądają te grupy interesu? Czy king&king sie odczepiło?

Anonimowy pisze...

Z tego co wiem, to się nie odczepili. Jak wyglądają szczegóły sprawy nie wiem, ale jest to chyba do odszukania w necie.
A jeśli chodzi o wychodzenie środowiska GP z elitarnego kręgu, to chyba nie czytasz ostatnio GP. Są kluby, do których można się przyłączyć i wziąć sprawy we własne ręce, organizowane są otwarte dla publiczności spotkania z politykami, samorządowcami, artystami, są koncerty (3 maja, Kurski i bardowie prawicy) itd. A może nie zwróciłeś po prostu uwagi na serwis klubowy. No a sama gazeta - cóż, to nie kolorowy, tabloid-tygodnik w stylu Newsweeka, Wprost czy Polityki. I lepiej żeby tak pozostało. Od niedawna jest natomiast o wiele lepszy, nowocześniejszy layout.