piątek, 30 marca 2007

Honor na deskach

Maciej Damięcki w DziennikuPo raz kolejny okazało się, jak banalne były motywy współpracy z SB. Do tejże niepotrzebne były tortury, fizyczne czy psychiczne, groźby zwolnienia z pracy, złamania kariery czy inne tego typu wymysły, jakimi raczy nas od lat "Gazeta Wyborcza". Współpracę rozpoczynało się nie po to, żeby zatrzymać ciosy "nieznanych" sprawców spadające na własny grzbiet w ciemnych zaułkach. Nie był nawet potrzebny "szantaż" paszportowy, jak w przypadku arcybiskupa Wielgusa. Szesnastoletnia współpraca Macieja Damięckiego z SB, ujawniona przez "Dziennik" (obok zdjęcie aktora opublikowane na www.dziennik.pl), pokazuje, że donosić na kolegów można było tylko dlatego, żeby odzyskać.. prawo jazdy, stracone po jeździe po pijaku. Damięcki pomylił kodeks honorowy z drogowym.

Maciej Damięcki w Gazecie WyborczejIle było warte dla Macieja Damięckiego prawko? Widać sporo, skoro zdradzał słabości charakteru i intymne szczegóły z życia aktorów, występujących na deskach tego samego teatru co on. Na przykład: "Uważam, że Alina Janowska bardzo leci na pieniądze..", albo "Daniel Olbrychski w ostatnim czasie zajęty był bardzo córką Andrzeja Łapickiego". Oczywiście zdradzał także ich zaangażowanie polityczne, np. "W czasie pamiętnych wypadków marcowych w naszym kraju Andrzej bardzo manifestował swoje stanowisko." Co ciekawe, Damięcki nie posypuje głowy popiołem i nie przeprasza, choć narażał przecież zdrowie i życie innych, którzy dzięki jego donosom mogli być prześladowani lub zapraszani do współpracy ku chwale socjalistycznej ojczyzny. TW "Bliźniak" atakuje "makkartyzmem w polskim wydaniu", zacytowanym zresztą skwapliwie przez Wyborczą (obok zdjęcie aktora opublikowane na Gazecie.pl).

Na koniec zabawa - znajdź różnice w powyższych fotografiach..


Tagi: ; ;

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Żenujący spektakl jednym słowem. Ale najlepsze to wyrabia Leski na Salonie 24. Broni Damięckiego jak niepodległości. Żenada. kp

Anonimowy pisze...

No tak, po czorta ta cała lustracja. Tak było miło i przyjemnie a tu nagle w salonie rozszedł się smród. Dżentelmeni bąków nie puszczają więc trzeba udawać, że nic się nie stało.
M

Anonimowy pisze...

zbitka zdjec genialna!