Nie chcę uchodzić za polityczne zombie, ale właśnie przeczytałem w ostatnim Wproście, jaki sposób na dożywotnie ustawienie się obmyślił sobie ukochany przez Michnika kandydat na prezydenta. Otóż Wprost przyznało się, że rodzina Cimoszewiczów żądała od jego wydawcy (i niektórych dziennikarzy) 14 mln dolarów (!) za artykuły rzekomo ją zniesławiające (chodziło o transakcje giełdowe, które Cimoszewicz miał dokonywać na swoim koncie, ale za pieniądze swojej córki oraz związane z tym kwestie oświadczeń majątkowych). Jak wiadomo, kilka dni po ujawnieniu tych faktów, Cimoszewicz zrejterował z wyścigu o prezydenturę. Michnik zmieszał za to z błotem wszystkich, którzy mieli się do tego przyczynić, czyli po prostu tych, którzy ośmielili się myśleć i pisać inaczej.
Rejterada Cimoszewicza była jednak na tyle szokująca, że wszyscy zastanawiali się, dlaczego tak naprawdę zrezygnował. Przecież tylko to, że kamapania była za słona, nie przystawało do takiej starej politycznej wygi jak on. Czy miał jeszcze jakiegoś trupa w szafie, czy po prostu kandydowanie, przy niewielkim popraciu, znudziło mu się i przy byle okazji tych, którzy na niego postawili, potraktował tak, jak swego czasu powodzian.. A tu masz - manna z nieba - po co pchać się na prezydenta, jeśli na wycofaniu się (prezydentowi proces by nie przystawał) można zarobić kilkanaście milionów dolarów, a całą robotę odwalą prawnicy.. Tak czy inaczej, 14 mln baksów na otarcie łez to jeszcze w polskiej polityce nie było.
3 komentarze:
Mała uwaga: we "Wprost", nie we "Wproście" (przysłówki...).
Podtrzymuję swoją wersję, bo błąd był zamierzony. Zastosowanie mowy potocznej w tekście podkreśla jego emocjonalny charakter. A ja nie piszę na spokojnie. We "Wproście" podkreśla nawet emocjonalny stosunek do samego pisma (identyfikację) - tak zdarza się mówić jego stałym czytelnikom. Oczywiście i ja przy tej okazji identyfikowałem się z.. niech Ci wojakszwejk już będzie - Wprost ;).
Sporo na te otarcie łez
Prześlij komentarz