poniedziałek, 27 września 2010

Czy to była aż tak zła kampania?

Jak rysuje ją toyah w wywiadzie z tajemniczym Pawłem - insajderem w sztabie wyborczym Jarosława Kaczyńskiego? Na kampanii prezydenckiej, prowadzonej przez Elżbietę Jakubiak, Joannę Kluzik-Rostkowską, Pawła Poncyliusza i Marka Migalskiego, nie zostawiają suchej nitki. Korzystając z okazji, że Paweł kilka dni spędził w pomieszczeniach warszawskiego sztabu kandydata PiS jako wolontariusz, odsłaniają nie tyle kulisy kampanii, co to, jak ona z tej perspektywy wyglądała - niezbornie, nieprofesjonalnie i w ogóle "nudno i bezsensownie".



Nie wyłączając debat, które moim zdaniem były akurat świetnym pomysłem (wytęż wzrok, a na zdjęciu wyżej widać jedną na ekranie za szybą). Przypomnę, że wszystkie dawaliśmy na Blogpressie via Polityczni i cieszyły się one dużym zainteresowaniem. Dezawuowanie ich z powodu zamieszania z godzinami rozpoczęcia i pustawej hotelowej sali, gdzie się odbywały, świadczy według mnie o zupełnym niezrozumieniu roli mediów. A te akurat, o dziwo, trudno było w tej kampanii posądzić o jakąś specjalną wrogość w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Co zapewne było zasługą nie tylko samego kandydata, ale też sposobu prowadzenia kampanii przez jej szefów.



Paweł jest w swojej wypowiedzi niekonsekwentny - z jednej strony biadoli, że nie mógł się ze swoimi pomysłami przebić do ludzi decyzyjnych w sztabie, z drugiej - gdy dostał już wolną rękę, nie potrafił sobie poradzić z wymyślonym przez siebie przedsięwzięciem. Ponieważ wywiad jest bardzo długi, ja się nie będę rozpisywał. Warto go przeczytać, bo jest tam zapewne sporo trafnych spostrzeżeń, które także na Blogpressie były potwierdzane (m.in. brak reakcji sztabu na prowadzoną do niego korespondencję).

Jednak nie zgadzam się z przedstawioną generalną, bardzo surową oceną kampanii. Na dodatek oceną z perspektywy zawężonej do kilku hotelowych pomieszczeń. Nota bene - sama lokalizacja sztabu, gdzie odbywały się debaty i spotkania, była doskonała. Kampania była prawie wygrana i to pomimo tego, że Kaczyński startował z dużym opóźnieniem w stosunku do swojego głównego kontrkandydata, który prowadził polityczną grę praktycznie od pierwszych godzin po katastrofie w Smoleńsku. Kaczyński zaczynał też od niskiego poparcia sondażowego, by niemal o włos przegrać wyścig o prezydenturę. Jego notowania cały czas rosły, więc być może zabrakło zaledwie kilku dni do wygranej..



Zdjęcia (z komórki - przepraszam za kiepską jakość) sprzed sztabu z 2 lipca.

środa, 4 sierpnia 2010

Nie-damy-krzyża!

Oto kilkanaście krótkich nagrań wideo, które zrobiłem wczoraj podczas próby usunięcia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Jakość, niestety, nie jest najlepsza, ale tylko taką daje mój aparacik cyfrowy. Wiedząc o tym, starałem się wybrać takie momenty, w których to, co się dzieje, można opowiedzieć nie tylko ruchomym obrazem, ale i dźwiękiem. Bo ten zarejestrował się całkiem dobrze. Można zatem popatrzeć i posłuchać, jaka atmosfera panowała wczoraj pod Pałacem Prezydenckim..


Je-steśmy-razem. Pod tym znakiem


Nie-damy-krzyża!


Nie mogliśmy pić wody


Han-ka-do-garów..


Moment stawiania brzozowego krzyża


Tu-jest-Polska


Zo-staw-krzyż!


Ge-sta-po, ge-sta-po..


Zwy-cię-żymy!


Brawa ("zostawili go")


La Passionaria


Znowu pod krzyżem - Barka

wtorek, 3 sierpnia 2010

Strażnicy krzyża

Parę minut po jedenastej było jeszcze spokojnie


Choć kordon straży miejskiej oddzielający wiernych od krzyża gęstniał niemal z minuty na minutę


Pod krzyżem cały czas modliło się kilkanaście osób, którzy byli przy nim w nocy, gdy urząd miasta zbudował zaporę z barierek, nikogo nowego pod krzyż już nie dopuszczając


Miało być uroczyście.. a obok krzyża przez cały dzień stały dwie śmieciarki. To był dla mnie symbol tej niedoszłej na szczęście "uroczystości"


11.34 - pierwsza próba przedostania się przez barierki pod krzyż. Nieudana, jak każda następna. A było ich trzy lub cztery


Też jeden z symboli dzisiejszego zgromadzenia pod Pałacem Prezydenckim. Staruszka usiłuje przekonać strażnika miejskiego, aby ten wpuścił ją pod krzyż. Niewiele wskórała.. Podobnych rozmów słyszałem wiele, spokojnych, w żartobliwym tonie i oczywiście nerwowych także


Jak wypatrzyłem między jedną śmieciarką a drugą, potrojony został kordon funkcjonariuszy różnych służb za krzyżem. Ciekawe czego bronią? Przecież pałac jest pusty i bynajmniej nikt nie zamierza się do niego dostać..


12.30 Właśnie postawiono brzozowy krzyż, przyniesiony przez klubowiczów "Gazety Polskiej"


W tłumie na przeciw krzyża rozłożono transparenty


Parę minut przed 13. Kolejna próba przedarcia się zgromadzonych pod krzyż




Z tłumu strażnicy miejscy wyciągnęli jakiegoś mężczyznę i wlekli go po ulicy


Obok miejsca, gdzie stałem (przy Bristolu)


I po przeciwnej stronie Krakowskiego


Radosny pochód z flagą, gdy ok. wpół do drugiej okazało się, że krzyż jednak zostaje


Brzozowy krzyż w zbliżeniu


Krzyża bronili rowerzyści,


starzy i młodzi


Krzyż pojawił się nawet.. na niebie


Było oczywiście biało-czerwone, bo tu jest Polska, jak skandowali zgromadzeni


A to chyba najmłodsi obrońcy krzyża




Krzyż z kwiatów ułożony przez klubowiczów "GP"


Małe krzyże brzozowe


A ten, trzymany przez starszą kobietę - na pamiątkę pielgrzymki Jana Pawła II do Polski


We keep watch in this place, in front of the presidential palace..


Rodacy z Paryża i okolic



Ksiądz Małkowski przyszedł poświęcić krzyż


Upalnie dziś było to fakt, ale z kim przyszły walczyć te cudaki w polowych mundurach w pustynnym kamuflażu? To dla mnie zagadka


Mniej więcej pół do piątej znowu można było podejść pod krzyż


I po co było to całe zamieszanie? Traktowanie ludzi jak bydło, tylko dlatego, że chcą się pomodlić i zapalić znicze..


Najlepiej chroniony krzyż w Polsce: nie tylko przez wiernych, ale też przez BOR, Policję, Straż Miejską, cudaków w polowych mundurach i.. najbardziej "uroczyste" Pogotowie Porządkowe

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Bo wolność krzyżami się mierzy - fotoreportaż

1. 1 sierpnia 2010, kilkanaście minut przed godziną W pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach Wojskowych. Miałem wrażenie, że otoczenie pomnika pilnowane było tego roku szczelniej niż zazwyczaj, a ludzi jakby mniej, także oficjeli


2. Prezydent elekt, z dającą się wyraźnie zauważyć mocną opalenizną, udawał się pod pomnik z szerokim uśmiechem. Czyżby z kampanijnego rozpędu, czy ten typ tak po prostu ma? Przypomniało mi się w tym momencie to, jaki był rozbawiony podczas oczekiwania na lotnisku na trumny z ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej. Zebrał trochę braw, więcej niż się spodziewałem, ale było też wyraźne buczenie i pojedyncze gwizdy


3. Jarosław Kaczyński witany i żegnany był wielkimi brawami, które towarzyszyły mu niemal przez całą drogę przez cmentarz


4. A to już pod Pałacem Prezydenckim. Zniczy więcej niż w ostatnich dniach


5. Przybywa też kwiatów, flag, szarf i różańców


6. Na tylnej części krzyża niektórzy zostawiają swój trwały ślad. Jest też kilka wsuniętych karteczek, ale co na nich było nie zaglądałem


7. Jedno z ostatnich zdjęć krzyża z tej perspektywy, jutro ma on zostać usunięty


8. Ludzi sporo, mimo, że upalnie i bardzo duszno



9. "Polsko - obudź się". Ale najpierw trzeba się wyspać ;)


10. Zapadł zmrok. Zrobiła się dobra atmosfera do modlitwy


11. Ja co dzień, aby ją poprowadzić, zjawił się ksiądz Małkowski. Ale ludzie modlą się przy krzyżu praktycznie cały czas


12. Jest też Ewa Stankiewicz, obecna przy krzyżu, taka jak ja, ładnych kilka godzin

piątek, 30 lipca 2010

Czy Tu-154M 101 był na pewno sprawny?

Co mogło być przyczyną katastrofy Tu-154 w Smoleńsku? Odpowiedź na to pytanie znajduje się na zamieszczonym filmie. Jest to jedna z możliwych przyczyn - zmęczenie materiału niechlujnie wykonanej części, prowadzące do masywnego uszkodzenia silnika, porównywalnego z wybuchem. Pomijając inne możliwe następstwa, powoduje to nagłą utratę ciągu, a tym samym wysokości.

Co ważne, w przypadku samolotu Ił-62 Kopernik, o którym traktuje dokument, usterka dała o sobie znać w krytycznym momencie lotu. Wtedy, gdy piloci zwiększali ciąg, chcąc odejść na tzw. drugi krąg po rezygnacji z manewru lądowania. Nie byli bowiem pewni, czy wysunęło się podwozie. Niestety, zamiast zwiększenia ciągu, pękł wadliwy wał turbiny silnika, a rozlatujące się z wielką siłą części uszkodziły dwa kolejne silniki oraz doprowadziły do utraty sterowności maszyny. Los samolotu był przesądzony.

W mojej ocenie przebiegu tragicznego lotu Tu-154M 101 piloci nie wykonywali ostatecznego manewru lądowania, a jedynie zejście do tak zwanej wysokości decyzyjnej. Nie jest wykluczony scenariusz, że, nie widząc pasa, chcieli odejść na drugi krąg, ale coś (usterka techniczna) im to uniemożliwiło. Nie przesądzam, że była to ta sama wada, co w Koperniku. Jej ustalenie wymagało przecież żmudnych analiz laboratoryjnych, dokonanych przez polskich specjalistów.

Żeby jednak tę usterkę wykluczyć w przypadku 101-ki, trzeba dokładnie zbadać silniki wraku. Z tego co wiem, nie miało to miejsca. A na pewno nie przed ogłoszeniem przez Rosjan miesiąc po katastrofie, że samolot był sprawny.


sobota, 10 lipca 2010

Trzy miesiące po katastrofie

Dziś, w trzy miesiące po katastrofie w Smoleńsku, przypomniał o niej m.in. Ruch 10 kwietnia. Członkowie ruchu zorganizowali na pl. Piłsudskiego w Warszawie happening, który miał pokazać skalę tragedii. 96 wolontariuszy założyło ponumerowane koszulki, symbolizujące ofiary katastrofy, a następnie weszło w obrys samolotu, który był wyznaczony przez inne osoby trzymające specjalną taśmę.

Podchodzę z rezerwą do tej akcji, bo skala tragedii jest tak ogromna, że żadne happeningi nie są moim zdaniem potrzebne. Niemniej, wydaje mi się też, że wiele osób zaczyna zapominać o katastrofie, a taka akcja o niej przypomina. Co ma ogromne znaczenie w kontekście skandalicznie prowadzonego śledztwa. Ale nie czas teraz o tym. Skoro był to happening, niech przemówią obrazy.

Ostatnie próby przed wejściem na pl. Piłsudskiego


Bez ściągawki byłoby trudno wyznaczyć obrys Tu-154 w skali 1:1


Pierwsze przymiarki na właściwym miejscu


Tupolew wygląda mniej więcej tak..


I to było moim zdaniem nie do końca przemyślane. Z poziomu ziemi nie było w ogóle widać zarysu samolotu. Mógł być widoczny jedynie z góry, a akurat na pl. Piłsudskiego i wokół niego żadnego wyższego punktu nie ma. Na początku osoby, które się zbierały na placu naturalnie zaczęły gromadzić się wzdłuż taśmy wyznaczającej obrys samolotu i przez to kształt tupolewa zaczynał być dobrze widoczny. Niestety, sami organizatorzy kazali "uwolnić obrys" samolotu. Zupełnie niepotrzebnie moim zdaniem. Oczywiście zwróciłem im na to uwagę, ale nie okazali się na tyle lotni, żeby z mojej wskazówki zrobić użytek.

Na symboliczny pokład wchodzą pasażerowie z krwi i kości


Wszyscy zajęli już swoje miejsca


96 osób


Organizatorzy mówią m.in. o konieczności powołania międzynarodowej komisji badającej katastrofę. Pomarzyć można..


Naturalne było, że po zakończeniu happeningu wszyscy pójdziemy pod Pałac Prezydencki oddać hołd Lechowi Kaczyńskiemu


Było śpiewanie pieśni patriotycznych..


.. i zapalanie zniczy


Był m.in. ks. Małkowski


Ewa Stankiewcz i Jan Pospieszalski nagrywali materiały prawdopodobnie do kolejnych odcinków "Solidarnych 2010"


Były oczywiście transparenty, taktownie rozwinięte po drugiej stronie Krakowskiego


Ta miła pani obiecała mi, że ten który trzymała, poprawi, więc nie pokażę go w całości :)


Wydaje mi się, że pod pałacem było więcej osób niż na placu


I jeszcze dodatek na koniec - "skandaliczny transparent", od którego zaczął relację o happeningu onet



Tyle hałasu o drobiazg zrobiony flamastrem na tekturce, co widać na szerszym ujęciu - to się nazywa "obiektywny" przekaz