środa, 20 grudnia 2006

Warsztaty prasowe

Maszyna do pisania

Zgodnie z decyzją papieża Benedykta XVI, 7 stycznia 2007 roku abp Stanisław Wielgus zastąpi kardynała Józefa Glempa i będzie kierował warszawską diecezją. Dzisiejsza "Gazeta Polska" podała, że był on wieloletnim tajnym współpracownikiem SB. Nie podała jednak żadnych dokumentów potwierdzających tę tezę, nie powołała się na żadne osobowe źródła informacji, ani nie opublikowała żadnych szczegółów dotyczących ewentualnej współpracy. Jedyne, co się dowiedzieliśmy to to, że biskup miał utrzymywać kontakty z peerelowską bezpieką aż do 1990 roku.

Najwięcej miejsca w artykule zajmują dywagacje na temat tego, czy biskup był dodatkowo szkolony przez SB, aby mógł jej jeszcze wydajniej służyć. Ale tu postawiono tylko pytanie - "czy był szkolony?". Nie siedzę w umysłach autorów artykułu, ale w ich zamyśle miało ono chyba być retoryczne. Na jakiej podstawie? Na pewno artykuł jej nie daje. Abp Wielgus byłby najwyżej postawionym hierarchą kościelnym, któremu postawiono zarzut współpracy z SB. Jednak wątłość materiału opublikowanego w "GP" wzbudza moje obawy odnośnie tego, czy autorzy (wicenaczelna Gazety - Katarzyna Hejke i Przemysław Harczuk) dochowali należytej staranności dziennikarskiej.

Dawno nie czułem się tak zawiedziony po przeczytaniu materiału rzucającego tak poważne oskarżenia na tak ważną osobę dla wiernych Kościoła katolickiego w Polsce. Jeśli autorzy artykułu trzymają coś w zanadrzu, nie powinni rozkładać publikacji w tak ważnej kwestii na kolejne odcinki. Tak sobie można robić w dzienniku, ale nie w tygodniku. I nie przed Świętami Bożego Narodzenia, aby wierni mieli się nad czym zastanawiać przy wigilijnym stole. Bo artykuł żadnej pewności nie daje, o czym świadczy też to, że abp Wielgus zaprzecza doniesieniom Gazety.


Tagi: ; ;